Starcia w Rzymie: sprofanowano kościół. "To ciężka zniewaga"
Równocześnie słowa najwyższego uznania kierowane są też pod adresem uczestników pochodu "oburzonych", którzy sami usiłowali spacyfikować chuliganów i pomagali policjantom oraz innym służbom posprzątać zdewastowane ulice. Niektórzy z nich w zemście zostali zaatakowani przez prowokatorów i odnieśli obrażenia. Ale udało im się także schwytać i oddać w ręce policji trzech agresywnych sprawców.
Komentatorzy zadają pytanie, dlaczego – w przeciwieństwie do setek innych sobotnich manifestacji "oburzonych" na świecie - tylko w Rzymie wiec zakończył się taką falą przemocy i wandalizmu. To, co wydarzyło się w Rzymie i przed czym już kilka dni wcześniej przestrzegali przedstawiciele władz, określane jest przez komentatorów mianem klęski aparatu państwa, który nie był w stanie temu zapobiec.
Tę hipotezę odrzucają jednak szefowie policji i resortu spraw wewnętrznych, którzy wyrażają przekonanie, że dzięki wzorowej postawie i opanowaniu funkcjonariuszy udało się w ciągu kilku godzin przywrócić spokój i nie dopuścić do ponownej eksplozji przemocy. - To dzięki siłom porządkowym udało się uniknąć ofiar śmiertelnych - ocenił szef MSW Roberto Maroni. Jego zdaniem ryzyko było bezpośrednie. - Chcę, by sprawcy tej przemocy, prawdziwi kryminaliści, zapłacili za to w przykładny sposób - powiedział minister, który w Senacie przedstawi informację na temat sobotnich wydarzeń we włoskiej stolicy.
"Sprzeniewierzacie naszą przyszłość". Oburzeni idą przez świat
Prefekt Wiecznego Miasta Giuseppe Pecoraro oświadczył, że sprawcami tej „bestialskiej przemocy" było 3-4 tysiące doskonale przygotowanych wandali, którzy przybyli do Rzymu, by siać strach i zniszczenie. - Mieliśmy do czynienia z zorganizowanymi przestępcami - stwierdził odnosząc się do ekstremistów. Przytaczane są ekspertyzy MSW, według których – wbrew opiniom niektórych polityków prawicy - anarchiści ci nie są związani ze środowiskami skrajnej lewicy i nie mają ideologicznego zaplecza.
Burmistrz Rzymu Gianni Alemanno podsumowując niedzielną akcję przywracania porządku w mieście poinformował, że wandale zerwali 20 metrów sześciennych kostki ulicznej, by zamienić ją w „pociski", którymi atakowali policjantów. Alemanno przyznał: „Nie podjęto środków prewencyjnych, ponieważ panuje zbyt duże pobłażanie”. - Życzyłbym sobie, by z tym skończyć; trzeba uderzyć ze stosowną surowością w te zwierzęta - stwierdził burmistrz Wiecznego Miasta.
zew, PAP
