Phenian: rozmawiać nie będziemy

Phenian: rozmawiać nie będziemy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Phenian odrzuca propozycję rozmów, mających załagodzić konflikt z Południem po morskiej potyczce na Morzu Żółtym. Oskarża jednak USA i Seul o prowokowanie konfliktu.
Jak poinformowała południowokoreańska agencja Yonhap, Korea Północna odrzuciła propozycję rozmów, które mogłyby złagodzić napięcie, jakie powstało między obydwoma koreańskimi państwami po bitwie morskiej na Morzu Żółtym.
Warunkiem wstępnym ewentualnego spotkania jest - zdaniem Korei Północnej - zniesienie granicy morskiej między Północą i Południem, której Phenian nie uznaje.

Rozmów - właśnie w Panmundżom, strefie zdemilitaryzowanej między obydwoma Koreami - zażądała wojskowa komisja ONZ ds. zawieszenia broni, którą kierują Amerykanie. Komisja z pomocą państw neutralnych nadzoruje przestrzeganie rozejmu, który położył kres wojnie koreańskiej w 1953 r. Po trwającej trzy lata wojnie, w które prócz obu Korei i ich sojuszników brały udział Stany Zjednoczone i Chiny, nie podpisano żadnego układu pokojowego, a więc państwa koreańskie są formalnie w stanie wojny.

Tymczasem komunistyczne media Korei Północnej oskarżają Stany Zjednoczone o prowokowanie konfliktu. Dziennik partii komunistycznej "Rodong Sinmun" , ostrzegł, że Korea Płn. jest gotowa odpowiedzieć "zdecydowanymi kontrposunięciami" na jakikolwiek "atak prewencyjny" Amerykanów, podjęty z ich baz w Korei Południowej.

Mówiąc o amerykańskich projektach "nalotów prewencyjnych", stwierdza, że byłaby to "demonstracja siły na Półwyspie Koreańskim i skrajnie niebezpieczna próba postawienia stosunków amerykańsko-północnokoreańskich na krawędzi wojny".
Nie wspomina jednak nic o bitwie morskiej na Morzu Żółtym, w której został zatopiony jeden południowokoreański okręt patrolowy oraz zginęło czterech marynarzy południowokoreańskich, jeden zaginął, a 19 zostało rannych.

Rzecznik armii północnokoreańskiej uznał za "szczyt bezczelności" żądanie przeprosin ze strony Seulu. "Poważna prowokacja wojskowa, której dopuściły się wojskowe władze Korei Południowej miała na celu zorganizowanie szokującego incydentu podczas mistrzostw świata w piłce nożnej i przerzucenie winy na KRLD.

Phenian nie podał żadnych informacji na temat swoich strat, jednak przedstawiciel południowokoreańskiej armii twierdzi, że jeden z dwóch ścigaczy północnokoreańskich został trafiony i zaczął płonąć, zdołał jednak umknąć na wody Korei Północnej. Musi być co najmniej 30 zabitych lub rannych po stronie Północy, oświadczył gen. Ahn Ki Seok ze sztabu generalnego, który powołał się na dowódcę południowokoreańskiej formacji wojskowej, który widział "setki pocisków wystrzelonych do północnokoreańskiego patrolowca. (...) Większość obsługi ich dział została zabita" - oświadczył.

"Działa kalibru 70 mm i 40 mm zainstalowane na naszych patrolowcach są bardzo precyzyjne, bo są obsługiwane automatycznie. W rezultacie sądzę, że liczba ofiar po stronie północnokoreańskiej przekracza 30".

em, pap