Atak na obserwatorów Ligi Arabskiej. Są ranni

Atak na obserwatorów Ligi Arabskiej. Są ranni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Syria (fot. Wikipedia) 
Obserwatorzy Ligi Arabskiej, którzy oceniają sytuację w Syrii, zostali zaatakowani w mieście Latakia na północnym zachodzie kraju. Jedenastu z nich odniosło lekkie obrażenia. Według Ligi całkowitą odpowiedzialność za atak ponosi Damaszek.

Pojazdy, którymi jechali obserwatorzy, zostały zaatakowane przez protestujących w portowym mieście Latakia. - Nikt nie strzelał -  powiedział przedstawiciel Ligi w Kairze Adnan al-Chodhair. Dodał, że  obrażenia, które odnieśli obserwatorzy, nie były poważne i nikt nie  wymagał hospitalizacji. Chodhair poinformował też, że incydent nie wpłynął na pracę obserwatorów.

Panarabska organizacja potępiła akt przemocy. Oceniła, że syryjski rząd nie zapewnił obserwatorom wystarczającej ochrony, do czego wcześniej się zobowiązał. "Całkowitą odpowiedzialność" za  "nieodpowiedzialne działania i akty przemocy przeciwko obserwatorom" ponosi syryjski reżim, którego zadaniem jest ochrona misji -  poinformował w komunikacie sekretarz generalny Ligi Nabil el-Arabi. Ministerstwo spraw zagranicznych Zjednoczonych Emiratów Arabskich skrytykowało Damaszek. Podkreśliło, że syryjskie władze utrudniają obserwatorem pracę. - Staje się ona coraz trudniejsza i nie widzimy żadnego zaangażowania po stronie syryjskiej, by ją umożliwić obserwatorom realizowanie zadań - powiedział szejk Chalifa ibn Zajed an-Nahajan. Liga zdecydowała, że pomimo krytyki nie wycofa misji, lecz zwiększy liczbę obserwatorów.

Celem obserwatorów jest ustalenie, czy Syria przestrzega uzgodnień dotyczących zaprzestania krwawego tłumienia antyreżimowych protestów. Zgodnie z przyjętym w listopadzie planem rząd prezydent Baszara el-Asada zobowiązany został do zezwalania na pokojowe demonstracje, nawiązania dialogu z opozycją i wpuszczenia na terytorium Syrii zagranicznych mediów. Damaszek zgodził się na te warunki, ale nie spełnił żadnej z  obietnic - ocenia Reuters.

eb, pap