Clinton zapewnia: nie chcemy atakować Syrii

Clinton zapewnia: nie chcemy atakować Syrii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Hillary Clinton (fot. EPA/ANDREAS GEBERT/PAP) 
Zablokowanie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, potępiającej przemoc w Syrii oznacza wzięcie na siebie odpowiedzialności za horror, który się tam rozgrywa - oświadczyła w Monachium sekretarz stanu USA Hillary Clinton. Clinton wykluczyła jednocześnie interwencję zbrojną w przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada. - To było jasne od samego początku - oświadczyła.
Clinton komentując fakt zablokowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przyjęcia rezolucji w sprawie Syrii przez weto Rosji i Chin podkreśliła, że w trakcie intensywnych negocjacji, jakie przeprowadziła jeszcze w sobotę z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem nie było możliwe wypracowanie porozumienia. - Miałam nadzieję, że uda się zmniejszyć dzielące nas różnice, nawet w tej ostatniej chwili. To nie było możliwe - przyznała Clinton.

- Syryjski reżim, który jest bankrutem, chce utrzymać władzę, strzelając do ludzi i bombardując ich domy. Od miesięcy w Syrii rozgrywał się koszmar. Rada Bezpieczeństwa ONZ powinna działać teraz - podkreśliła szefowa amerykańskiej dyplomacji. - Trudno pojąć, że po najkrwawszym dotychczas dniu w Syrii są jeszcze tacy, którzy powstrzymują wspólnotę międzynarodową przed potępieniem tych działań. Pytam ich: co więcej musimy jeszcze wiedzieć, by działać zdecydowanie w Radzie Bezpieczeństwa? - pytała. - Zablokowanie rezolucji oznacza wzięcie na siebie odpowiedzialności za horror, który rozgrywa się w Syrii - dodała Clinton. Ostrzegła też, że każdy kolejny dzień rozlewu krwi tylko utrudni rozwiązanie kryzysu, a konsekwencją tej sytuacji może być wojna domowa. - Każdy musi się starać, by tego uniknąć - przekonywała. To właśnie dlatego - jej zdaniem - konieczna jest międzynarodowa presja na reżim, a także syryjską opozycję, by proces transformacji w Syrii przebiegał w sposób pokojowy.

Wcześniej Ławrow przekonywał, że zgoda Rosji na rezolucję zależy od dwóch spraw: rezolucja musi również potępiać nie tylko przemoc sił lojalnych wobec Asada, ale też przemoc uzbrojonych przeciwników reżimu, a także musi wykluczyć możliwość interwencji w Syrii. Rosyjski minister zapewnił też, że "Rosja nie jest przyjacielem Asada", ale stara się wypełniać obowiązki, wynikające z zasiadania w RB ONZ.

Krwawe pacyfikacje antyrządowych demonstracji w Syrii trwają od miesięcy. Źródła związane z syryjską opozycją i obrońcami praw człowieka twierdzą, że w nocy z 3 na 4 lutego ponad 230 osób zginęło, a  nawet 700 zostało rannych w wyniku ostrzału miasta Hims w zachodniej Syrii przez siły wierne Asadowi.

PAP, arb