Berlusconi pójdzie do więzienia? Nawet jego adwokaci obawiają się wyroku

Berlusconi pójdzie do więzienia? Nawet jego adwokaci obawiają się wyroku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Silvio Berlusconi (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Prawdopodobnie 25 lutego sąd w Mediolanie ogłosi wyrok na byłego premiera Włoch Silvio Berlusconiego, oskarżonego o przekupienie brytyjskiego adwokata Davida Millsa w zamian za złożenie korzystnych dla niego zeznań. Prokurator domaga się dla niego 5 lat więzienia.
W żadnej ze swych licznych spraw sądowych w ciągu kilkunastu lat były szef rządu, miliarder, magnat medialny nie został definitywnie skazany. Wiele postępowań umarzano lub uznano za przedawnione. Wśród obserwatorów dominuje jednak przekonanie, że w tej sprawie zapadnie wyrok skazujący. Obawy takie wyrażają nawet adwokaci premiera. On sam powtarza, że jest niewinny, a proces "jest polityczny" i ma na celu wyeliminowanie go z życia publicznego. "Sprawa Millsa to tylko jeden z wielu moich procesów, które zostały wymyślone" - napisał w oświadczeniu były premier.

2600 rozpraw, 400 milionów euro dla adwokatów...

Berlusconi odnosząc się w oświadczeniu do swoich spraw sądowych, wyliczył: "588 wizyt policji sądowej i Gwardii Finansowej, 2600 rozpraw w ciągu 14 lat, ponad 400 milionów euro na honoraria dla adwokatów i konsultantów". "To nie rekord świata, ale wszechświata, rekord całego Układu Słonecznego" - ocenił. Wyraził jednocześnie przekonanie, że sprawa Millsa powinna była ulec przedawnieniu w 2008 roku i przypomniał, że Mills w zeznaniach zapewnił, że nie otrzymał od niego żadnych pieniędzy. Były premier uważa, że po tych słowach jedynym wyrokiem powinno być całkowite uniewinnienie.

Skąd Mills miał 600 tysięcy dolarów?

Według aktu oskarżenia na przełomie lat 1999 i 2000 Berlusconi, który nie był wówczas premierem, wręczył brytyjskiemu adwokatowi –  konsultantowi należącego do niego koncernu Fininvest - łapówkę w wysokości 600 tys. dolarów w zamian za złożenie oczyszczających go zeznań w dwóch innych postępowaniach, prowadzonych przez włoską Gwardię Finansową. Śledztwo w sprawie łapówki wszczęto, gdy na jaw wyszło, że w liście do swego doradcy podatkowego Mills przyznał, iż Berlusconi przelał nielegalnie na jego konto w Szwajcarii przez pośrednika 600 tys. dolarów. W liście tym pojawiło się kluczowe dla dochodzenia zdanie Millsa odnoszące się do złożonych przez niego zeznań: "Uchroniłem pana B. przed morzem kłopotów".

Doradca podatkowy Millsa zgłosił sprawę brytyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości, informując o przestępstwie korupcji i oszustw podatkowych. Brytyjski wymiar sprawiedliwości uznał, że nie doszło do  korupcji, a Mills próbuje uniknąć zapłacenia podatków i ukryć prawdziwe pochodzenie pieniędzy, wymyślając wersję o rzekomej łapówce. Adwokat skazany został za to w Londynie na karę 230 tys. funtów na poczet należności podatkowych. Następnie sprawą tą z racji udziału w niej Berlusconiego zainteresowała się włoska prokuratura, która w 2006 r. postawiła premierowi zarzuty korupcji. W 2009 r. Mills został skazany za łapówkę przez mediolański sąd zaocznie na 4,5 roku więzienia. Wyrok ten utrzymał sąd apelacyjny, ale sprawę uznano potem za przedawnioną. Nie wiadomo, jakie stanowisko sąd zajmie wobec kwestii przedawnienia w przypadku Berlusconiego, gdyż istnieją spory o to, kiedy ono następuje. Według prokuratora termin przedawnienia przypada między 3 maja a połową lipca. Rozpiętość ta wynika z niejasności co do tego, kiedy miało dojść do  przestępstwa korupcji: w listopadzie 1999 r. czy w lutym 2000 r.

Wyrok już napisano?

Politycy z partii premiera Lud Wolności wyrażają opinię, że wyrok skazujący na premiera już został napisany przez niechętnych mu sędziów. - To wyrok zbędny. Jesteśmy rozgoryczeni tym, że przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości mówiący zawsze, że nie można marnotrawić pieniędzy na martwe procesy, w Mediolanie postąpili dokładnie odwrotnie - oświadczył sekretarz generalny Ludu Wolności, były minister sprawiedliwości Angelino Alfano. Polityczni przeciwnicy Berlusconiego przypominają natomiast, że jako szef rządu i lider partii robił on wszystko, by uniknąć wymiaru sprawiedliwości.

PAP, arb