Zamachowcy - powiedział wicepremier - przybyli do miasta kilka dni wcześniej z zamiarem zaatakowania ludzi, robiących zakupy przedświąteczne w luksusowym supermarkecie Ansal Plaza. Policji udało się wcześniej uzyskać informacje o ataku i zorganizowała zasadzkę na zamachowców. Uzbrojeni w karabiny maszynowe mężczyźni nie chcieli się poddać i zaczęli pierwsi strzelać do agentów. Zostali zabici.
W ich samochodzie znaleziono zarówno broń i amunicję, jak i mapę Delhi z zaznaczonymi dużymi ośrodkami handlowymi. Stąd też zdaniem policji istnieje obawa, że ewentualni wspólnicy zabitych mogą podjąć próbę nowego ataku.
Według indyjskich źródeł, zamachowcy prawdopodobnie należeli do zakazanej w Pakistanie organizacji ekstremistów islamskich Lashkar-e-Taiba, tej samej, która w ubiegłym roku w grudniu dokonała ataku na indyjski parlament.
Premier Indii Atal Behari Vajpayee ostrzegł, iż jeśli informacja o pochodzeniu zamachowców zostanie potwierdzona, incydent udaremni wszelkie rozmowy z Pakistanem. "Wielokrotnie ostrzegaliśmy, iż jeśli tego rodzaju akty terroru będą się powtarzać, niemożliwy będzie jakikolwiek dialog z Pakistanem" - powiedział szef indyjskiego rządu.
Wicepremier Advani - także odpowiedzialny za sprawy wewnętrzne - dodał, iż dwaj zabici pochodzili z całą pewnością z pakistańskich okręgów Gudżranwala i Kasur. Ich celem - powiedział Advani - było doprowadzenie do destabilizacji sytuacji w Indiach.
W Delhi postawiono w stan pogotowia dziesiątki tysięcy policjantów, czuwających nad bezpieczeństwem na ulicach.
sg, pap