Rosja-USA: Putin wraca, reset się nie powtórzy?

Rosja-USA: Putin wraca, reset się nie powtórzy?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władimir Putin (fot. PAP/EPA/YANA LAPIKOVA / RIA NOVOSTI)
Rosyjski prezydent elekt Władimir Putin wierzy w to, że kraje BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA) mogą potencjalnie poskromić Stany Zjednoczone - sądzi dyrektor ośrodka Centre for European Reform (CER) Charles Grant.
Według Granta, tzw. reset (poprawa) w stosunkach Moskwy z Waszyngtonem przyniósł korzyści obu stronom i w dużym stopniu opierał się na tym, że prezydent USA Barack Obama i rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew przypadli sobie do gustu, ale nie zanosi się na to, by "zresetowanie" utrzymało się po powrocie Putina na Kreml w maju. "Putin nie ma tak korzystnego wyobrażenia o USA jak Miedwiediew. Ci, którzy słyszeli, jego prywatne wypowiedzi sądzą, że podejrzliwość Putina i brak zaufania wobec USA nie są podyktowane wyborczą retoryką, lecz wyrazem jego przekonań" - zauważył Grant.

Rosja wierzy w MAD

Wśród kwestii powodujących napięcia w stosunkach Rosji z USA, dyrektor CER wymienił m.in. prawa człowieka, Syrię, Iran, Afganistan i amerykańską tarczę antyrakietową. "Rosyjscy stratedzy są przywiązani do zimnowojennej koncepcji MAD (Mutually Assured Destruction oznaczającej, że atak USA na Rosję i vice versa byłby atakiem samobójczym, ponieważ gwarantowałby nuklearne samozniszczenie - red.) i obawiają się, że projekt tarczy zmusi ich do jej przemyślenia" - napisał Grant.

"Niektórzy Rosjanie nie widzą w amerykańskich projektach zagrożenia, przynajmniej do 2020 r., gdy USA ma w planach rozmieszczenie bardziej nowoczesnych systemów przechwytywania. Jednak nawet oni przyznają, że duża liczba rakiet przechwytujących może znacznie osłabić możliwość rosyjskiego ataku nuklearnego na USA" - dodał Grant. Zdaniem eksperta CER, głośne protesty Moskwy przeciw amerykańskim planom tarczy antyrakietowej mają na celu ostrzeżenie Amerykanów, że wdrażając ten projekt, muszą brać pod uwagę rosyjskie interesy. 

Z Romneyem byłoby chłodniej?

Według Granta zwycięstwo republikanina Mitta Romney'a w amerykańskich wyborach prezydenckich oznaczałoby "zimne" stosunki USA-Rosja, zaś w przypadku wyboru Obamy na drugą kadencję polityka "resetu" nie byłaby kontynuowana, choć obie strony nie dopuściłyby do tego, by wzajemne relacje stały się wrogie. Amerykanie potrzebują poparcia Rosji w Radzie Bezpieczeństwa przeciw Iranowi, a Rosjanie wiedzą, że burzliwe stosunki z Zachodem zaszkodzą planom modernizacji gospodarki.

"Rosja nie dowierza Pekinowi"

"Rosja chce uniknąć nadmiernego uzależnienia od Chin, ma wprawdzie dobre stosunki z Pekinem, ale mu nie dowierza. Póki co, wygląda na to, że Putin uznaje hegemonię USA za większe zagrożenie niż rosnąca potęga Chin" - twierdzi Grant. W jego ocenie, rosyjski prezydent elekt, który zresztą dał temu wyraz w artykule w "Moskowskich Nowostiach", uważa wyłonienie się państw BRICS za ważne z geopolitycznego punktu widzenia i sądzi, że kraje te powinny ściślej współpracować także w polityce zagranicznej i na forum ONZ. "Czy kraje BRICS okażą się na tyle spójne, by mogły mieć taki wpływ jest sprawą dyskusyjną, ale Putin wyraźnie wierzy, że BRICS ma potencjał do poskromienia USA" - stwierdził w konkluzji Grant.

zew, PAP