"Samochodem zatrzęsło, komórki nie działały". Świadkowie o eksplozjach w Dniepropietrowsku

"Samochodem zatrzęsło, komórki nie działały". Świadkowie o eksplozjach w Dniepropietrowsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tramwaj zniszczony w wyniku jednej z eksplozji w Dniepropietrowsku (fot.EPA/NIKOLAY MYAKSHYKOV/PAP) 
Wybuch i silny wstrząs, który zachwiał samochodem. Ogromne korki, unikający wyjaśnień milicjanci, zablokowane komórki i przerażająca świadomość, że byliśmy tuż obok bomby - tak wydarzenia w Dniepropietrowsku na Ukrainie relacjonuje Polka Dagmara Gregorowicz. 27 kwietnia w Dniepropietrowsku na wschodniej Ukrainie doszło do serii czterech wybuchów, w wyniku których rannych zostało 29 osób. W atakach, których sprawcy są na razie nieznani, ucierpiało 10 uczniów miejscowego technikum.

- Jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Nasz samochód zatrząsł się tak, że odczułam ten wybuch całym ciałem. Najpierw myśleliśmy, że to jakieś efekty specjalne, że kręcą film. Kiedy usłyszeliśmy, że był to zamach, byliśmy przerażeni - wspominała przebieg wydarzeń z 27 kwietnia Polka.

Dagmara Gregorowicz występuje w polsko-ukraińskiej grupie muzycznej DagaDana. Wraz dwójką członków tego zespołu udzielała wywiadu jednej z  dniepropietrowskich stacji telewizyjnych. Opowiadała tam o trwającej obecnie ukraińskiej trasie koncertowej jej formacji. Po wyjściu ze studia członkowie DagaDany wsiedli do samochodu, po  czym utknęli w korku. Podmuch wybuchu odczuli, stojąc w szeregu innych samochodów w centrum miasta. Polka sądzi, że była to druga eksplozja, która nastąpiła w okolicach kina "Rodina" i technikum budowlanego. Właśnie tam znajdował się wówczas jej samochód. - Zapytaliśmy stojącego przy ulicy milicjanta, co się stało. Całkiem spokojnie odpowiedział, że pewnie doszło do wybuchu gazu. O tym, że był to zamach, dowiedzieliśmy się po telefonie od znajomych z Polski. Sądzę, że milicja nie informowała o tym, co się stało, by uniknąć paniki. Nie  działały też telefony, nie mogłam powiedzieć rodzinie, że wszystko ze  mną w porządku - relacjonowała Gregorowicz. - To był strach. Nigdy nie pomyślałabym, że do czegoś takiego może dojść na Ukrainie. Nie zważając na to, co się tutaj dzieje, zawsze czułam się tu bezpiecznie - dodała ukraińska współpracowniczka muzyczna Polki, Dana Winnicka.

Ambasada RP w Kijowie zapewniła, że wśród poszkodowanych w następstwie serii eksplozji w Dniepropietrowsku nie ma  Polaków. Polska dyplomacja przekazała jednocześnie, że obecnie w obwodzie dniepropietrowskim zarejestrowanych jest 60 obywateli RP, którzy mieszkają tu na stałe bądź przebywają tymczasowo.

PAP, arb