Powodem obaw są ostatnie ataki, w których żołnierze armii afgańskiej skierowali broń przeciwko swym natowskim sojusznikom.
Trzeci w sukcesji do tronu, a oficjalnie - kapitan Harry Wales, mający kwalifikacje drugiego pilota helikoptera bojowego Apache, przebywa w Afganistanie od 6 września. Został tam skierowany na cztery miesiące, co oznacza, że do Anglii wróci po świętach Bożego Narodzenia.
Gazeta twierdzi, że Harry do Afganistanu pojedzie znów w 2014 r., by dopomóc w ewakuacji bazy Camp Bastion w związku z ogłoszonym przez premiera Davida Camerona terminem wycofania części sił brytyjskich. W bazie tej przebywa 28 tys. osób - wojskowych i cywilów.
Równiejszy?
- Życie Harry'ego jest warte nie mniej i nie więcej niż życie każdego innego żołnierza i nie mam wątpliwości, że on sam jest tego zdania. Są jednak względy przemawiające za zwiększeniem jego ochrony - wyeliminowanie go byłoby wielkim propagandowym sukcesem talibów i innych ekstremistów - mówi płk Richard Kemp, były głównodowodzący sił brytyjskich w Afganistanie.
Talibom ani ich sojusznikom nigdy nie udało się zestrzelić Apache'a, ale według Eda Maceya, który w przeszłości był pilotem, "Apache jest celem numer jeden". Apache - jeden z najnowocześniejszych śmigłowców, uzbrojony jest w pociski Hellfire i działko łańcuchowe 30 mm.
Misję przesiedział w bazie
Harry, w najbliższym tygodniu kończący 28 lat, przebywał w Afganistanie przed czterema laty, ale nie ruszał się z bazy i zajmował się naprowadzaniem pilotów na cel. Wycofano go stamtąd przed czasem, gdy australijska prasa doniosła o miejscu jego pobytu. Tym razem jego pobyt nie jest tajemnicą; książę będzie uczestniczył w bojowych misjach.
zew, PAP