W Syrii zbrodni dokonywało i wojsko, i rebelianci

W Syrii zbrodni dokonywało i wojsko, i rebelianci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbrodni dokonywali i żołnierze, i rebelianci (fot. PAP/EPA/SANA) 
Zbrodni wojennych w Syrii dopuściły się obie strony konfliktu, zarówno siły rządowe jak i rebelianci walczący z reżimem prezydenta Baszara el-Asada - głosi raport niezależnej komisji śledczej przedstawiony Radzie Praw Człowieka ONZ.

Przedstawiciele komisji ogłosili, że sporządzili nową listę podejrzanych osób i formacji zbrojnych, które pewnego dnia powinny stanąć przed sądem. - Druga poufna lista osób i formacji, którym przypisuje się odpowiedzialność za łamanie prawa, została przekazana wysokiej komisarz ONZ ds. praw człowieka (Navi Pillay) - oświadczył szef komisji Paulo Pinheiro.

Autorzy raportu podkreślili, że zebrali "potężne i wyjątkowe dowody", i wezwali Radę Bezpieczeństwa ONZ, by przedstawiła sytuację w Syrii Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu (MTK) w Hadze. - Zarekomendowaliśmy przesłanie naszego raportu do Rady Bezpieczeństwa, tak, by mogła ona podjąć odpowiednie działania, biorąc pod uwagę ciężar przestępstw, nadużyć i zbrodni popełnianych przez siły rządowe i milicje Szabiha oraz przez grupy antyrządowe - powiedział Pinheiro. Jak przypomniała komisja, tylko RB ONZ ma prawo do przesłania sprawy do MTK.

Autorzy raportu ocenili też, że zagraniczni bojownicy islamscy niekiedy przyłączają się do rebeliantów w Syrii, a niekiedy działają niezależnie. Ich obecność przyczynia się do radykalizacji rebeliantów, jest "alarmująca i wciąż rośnie" - ocenił Pinheiro. Gwałtownie wzrosły w Syrii napięcia na tle religijnym, szczególnie w prowincjach Latakia i Idlib - dodała komisja.

W połowie sierpnia komisja dysponująca mandatem Rady Praw Człowieka ONZ ogłosiła raport, w którym uznała, że syryjskie siły rządowe i sprzyjające im milicje Szabiha popełniały w czasie konfliktu w Syrii zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Dopuszczały się zbrodni również grupy opozycyjne, ale "na mniejszą skalę" - uznała wówczas komisja.

jl, PAP