Nowe władze dla Iraku

Nowe władze dla Iraku

Dodano:   /  Zmieniono: 
W zajętych przez wojska koalicji częściach Iraku Amerykanie zaczęli organizowanie tymczasowych władz z udziałem Irakijczyków.
Jak podał wtorkowy "Washington Post", z powodu niespodziewanie szybkiego wyzwalania Iraku spod władzy Saddama Husajna, organizowanie nowej administracji rozpocznie się, jeszcze zanim rozstrzygnie się spór o rolę ONZ w zarządzaniu krajem, toczący się między USA a krajami europejskimi.

W Kuwejcie na wyjazd do Iraku czeka już wraz ze swymi współpracownikami emerytowany generał Jay M.Garner, który ma stanąć na czele cywilnej administracji okupacyjnej - nadzorowanej przez władze wojskowe pod wodzą naczelnego dowódcy wojsk koalicyjnychgenerała Tommy'ego Franksa.

Garner i jego grupa tzw. koordynatorów regionalnych ma najpierw usunąć funkcjonariuszy reżimowej partii Baas w ministerstwach rządu irackiego, a następnie obsadzić je wybranymi przez siebie Irakijczykami.

Resorty "siłowe", tj. wojsko, policja iwywiad, mają być kierowane przez Amerykanów, natomiast takie ministerstwa jak zdrowia, rolnictwa czy oświaty mają jak najprędzej objąć Irakijczycy. Tymczasowa administracja będzie zarządzać Irakiem przez co najmniej pół roku. Potem rządy mają być przekazane wybranym demokratycznie władzom.

Kontrowersje wzbudza wysłanie przez Amerykanów do południowego Iraku, wyzwolonego już spod władzy Husajna, przywódcy Irackiego Kongresu Narodowego Ahmeda Szalabiego, który wraz ze swymi ludźmi tworzy tam odziały armii "wolnych Irakijczyków". Uważa się, że poważnie wzmocni to pozycję Szalabiego, którego organizacja jest tylko jednym z sześciu ugrupowań opozycyjnych, w dodatku skłóconym z innymi, a on sam jest mało znany w kraju po 45-letnim pobycie za granicą.

Szalabiego, bankiera z Londynu, faworyzują jastrzębie z Pentagonu, natomiast nie popiera go Departament Stanu. Za Szalabim - zwolennikiem prywatyzacji przemysłu naftowego i ścisłej współpracy z USA - optuje także amerykańskie lobby naftowe.

Tymczasowym władzom okupacyjnym pomagać będą iraccy wolontariusze do pozawojskowych zadań, którzy ukończyli już odbywane na Węgrzech szkolenie.

Jak oświadczył węgierski minister obrony Fernec Juhasz o zakończeniu szkolenia zadecydował wiceminister obrony USA Paul Wolfowitz, który nie podał przyczyntakiej decyzji.

Wolontariusze, pochodzący z różnych irackich emigracyjnych ugrupowań opozycyjnych, byli szkoleni na przewodników i tłumaczy, współpracujących z wojskami koalicji, irackimi władzami lokalnymi i organizacjami charytatywnymi.

Nowe władze są Irakowi pilnie potrzebne. Po rozbiciu wojsk Saddama w niektórych miejscach np. w zdobytej w poniedziałek przez Brytyjczyków Basrze panoszą się uzbrojeni w kałasznikowy rabusie, którzy wdzierają się do domów, sklepów i urzędów, wynosząc wszystko, od mebli po  bańki z naftą. "Terroryzują naszą okolicę. Nocą, w dzień, kradną wszystko. Co to za wyzwolenie?" - pyta rozżalony Husajn Akil, stojący w  tłumie rozgniewanych ludzi na jednej z głównych ulic Basry.

Utrzymanie porządku publicznego będzie jednym z najpoważniejszych wyzwań dla Brytyjczyków. Wkraczające brytyjskie oddziały Irakijczycy przyjęli z mieszanymi uczuciami. Oczekują od nich przywrócenia elementarnego bezpieczeństwa na ulicach oraz wznowienie dostaw prądu i wody. Jednak jak dotąd brytyjskie czołgi Challenger zajęły stanowiska na głównych skrzyżowaniach centrum Basry, a rabusie nadal mogą swobodnie poruszać się po mieście. "Potrzebujemy ochrony przed tymi ludźmi. Jeżdżą wokół, kryjąc broń pod ubraniem, i dlatego Brytyjczycy i Amerykanie nie zatrzymują ich na placówkach kontrolnych" - powiedział Saad, mieszkaniec Basry.

W obawie przed napadami wielu właścicieli sklepów pozamykało je. "Zatrzymują nawet samochody, przykładając nam lufy do głowy. Potem każą nam wysiadać i odjeżdżają naszymi samochodami" - powiedział pewien Irakijczyk. "Brytyjscy żołnierze patrzą przez palce na  rabunki. To haniebne" - skarży się kierowca ciężarówki.

Przestraszony Irakijczyk pokazał reporterowi Reutera drewnianą skrzynię granatów ręcznych, leżącą na brzegu rzeki, tuż obok brytyjskich czołgów. "Niech pan popatrzy na te granaty. Zabiorą je i użyją przeciwko nam" - powiedział.

Brytyjski generał lotnictwa Brian Burridge jest zdania, że rabunki są praktycznie nieuniknione jako efekt powszechnej nienawiści do reżymu Saddama."Ujawniły się krępowane dotąd złość i nienawiść do partii Baas, reżymu Baas, ale gdy tylko wentyl bezpieczeństwa zadziała, ochrona własności stanie się łatwiejsza" - powiedział.

Poza uzbrojonymi rabusiami po Basrze i innych miastach krążą także drobniejsi złodzieje, z wózkami pełnymi przywłaszczonego dobra. Inni używają osłów do ciągnięcia zdobyczy, nie bacząc na trwający jeszcze ostrzał.

Rabusie wyczyścili zbombardowane fabryki, domy mieszkalne i inne budynki. Zabrali wyposażenie przemysłowe, sprzęt elektryczny i elektroniczny, a nawet materace i poduszki. Przed siedzibą sądu w Basrze nastolatkowie ładowali we wtorek na furmankę zrabowane drewno.

em, pap