Bush rusza do walki

Bush rusza do walki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent USA George W. Bush wygłaszając orędzie o stanie państwa rozpoczął kampanię o reelekcję. Zaznaczył w nim swoją rolę w walce z terroryzmem i obiecał uporać się z krajowymi problemami.
Zdaniem komentatorów, orędzie wskazuje, że kampania wyborcza Busha będzie skupiona na wojnie z terroryzmem, ponieważ - jak wynika z sondaży - jest to najsilniejszy punkt prezydenta.

Bush będzie przekonywał Amerykanów, że jego administracja jest jedynym gwarantem bezpieczeństwa kraju po ataku terrorystycznym11 września i że sprzeciw głównych kandydatów Partii Demokratycznej wobec wojny w Iraku dowodzi, iż nie można im w tym zakresie ufać. Ale jednocześnie - zauważa analityk "Washington Post" David Von Drehle - Bush nie pozostaje bynajmniej głuchy na krytykę swej polityki gospodarczej i społecznej ze strony Demokratów, odpowiadając na ich zarzuty.

W swym edytoriale "Washington Post" ostro krytykuje jednak Busha za to, że - jak ocenia gazeta - mając w pamięci głównie listopadowe wybory przedstawił zbyt różowy obraz sytuacji kraju i pominął problemy i porażki swojej polityki zagranicznej. Przypomina, że Bush pominął w orędziu np. impas w konflikcie izraelsko-palestyńskim i nieschwytanie Osamy bin Ladena. Przypomina, że Bush pominął w orędziu np. impas w konflikcie izraelsko-palestyńskim i nieschwytanie Osamy bin Ladena.

Najsurowiej, jak zwykle, ocenia Busha "New York Times". W komentarzu redakcyjnym gazeta pisze, że "forsowanie cięć podatkowych dla bogaczy pozbawiło kraj funduszy potrzebnych do rozwiązania problemów i zagraża długoterminowemu bezpieczeństwu państwa". Ponawia też znane zarzuty dotyczące polityki międzynarodowej administracji i wojny w Iraku. "Decyzja o tak znacznym użyciu wojsk bez wiarygodnych informacji wywiadu, prawdziwego międzynarodowego poparcia, upoważnienia ze strony ONZ ani poważnego planowania na okres po inwazji kosztuje wysoką cenę, z której prezydent się nie rozliczył w swej raczej przelukrowanej ocenie sytuacji w orędziu o stanie państwa" - pisze "New York Times".

oj, pap