Ścigany Jukos

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjska prokuratura poinformowała oficjalnie o rozesłaniu międzynarodowych listów gończych za dziesięcioma wysokimi przedstawicielami koncernu naftowego Jukos i powiązanych z nim spółek.
Wśród poszukiwanych są przebywający za granicą akcjonariusze rosyjskiego naftowego giganta: Leonid Niewzlin, Władimir Dubow i  Michaił Brudno, którzy łącznie posiadają ponad 20 proc. akcji Jukosu.

Według zastępcy prokuratora generalnego Jurija Biriukowa, prokuratura zarzuca Niewzlinowi zaleganie z podatkami na sumę 26,7 mln rubli (niecały milion dolarów), a także nielegalne przejęcie akcji trzech firm naftowych na sumę 39 mln dolarów.

Dubow, były deputowany do Dumy Państwowej, oskarżony jest o  "przywłaszczenie sobie środków budżetowych" na sumę 76 mld starych rubli sprzed przeprowadzonej 1 stycznia 1998 roku denominacji (według ówczesnego przelicznika, ponad 12,5 mln dolarów).

Michaił Brudno - jak twierdzi Biriukow - oskarżony jest z kolei o  przywłaszczenie sobie części dochodu z jednego z kontrolowanych przez Jukos przedsiębiorstw na sumę ponad 2,8 mld dolarów.

Zastępca prokuratora generalnego nie podał nazwisk siedmiu innych oskarżonych, mówiąc jedynie w rozmowie z agencją Interfax, że są oni "szefami podstawionych przedsiębiorstw, za pośrednictwem których w Jukosie dokonywano fikcyjnej sprzedaży ropy i co za tym idzie, unikano płacenia podatków".

Rozesłanie listów gończych to kolejne posunięcie w trwającej od  połowy lipca "sprawie Jukosu" - serii oskarżeń pod adresem koncernu i jego głównych akcjonariuszy. W związku ze sprawą w  areszcie przebywają były prezes Jukosu Michaił Chodorkowski i  główny bankier kompanii Płaton Lebiediew, których nielegalna działalność miała - zdaniem prokuratury - kosztować skarb państwa ponad miliard dolarów.

Z wolnej stopy odpowiada z kolei inny współwłaściciel koncernu Wasilij Szachnowski, oskarżony o niepłacenie podatków i  fałszowanie dokumentów. Wyrok w jego sprawie moskiewski sąd ma  wydać 5 lutego.

Sprawa Jukosu przez wielu obserwatorów, zwłaszcza tych związanych z liberalną częścią sceny politycznej, uznana została za efekt walki politycznej najbogatszego człowieka Rosji Michaiła Chodorkowskiego z wpływową na Kremlu frakcją petersburską -  składającą się w sporej części z byłych oficerów KGB.

40-letni oligarcha, który otwarcie głosił liberalne i  prozachodnie poglądy, miał w ten sposób odpowiedzieć za poparcie dla demokratycznej opozycji. Przedstawiciele władz stanowczo odrzucają te oskarżenia i twierdzą, że sprawa ma wyłącznie kryminalny wymiar.

W wyborach parlamentarnych 7 grudnia dwie liberalne partie, które stanęły w obronie aresztowanego pod koniec października Chodorkowskiego, nie przekroczyły 5-procentowego progu wyborczego. Spory sukces w wyborach wygranych przez prokremlowską Jedną Rosję osiągnęły z kolei ugrupowania, które publicznie popierały prokuraturę w starciu z Jukosem.

em, pap