Putin grzmi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Władimir Putin zarzucił Zachodowi, że nawołuje Rosję do szukania dialogu z czeczeńskimi separatystami, chociaż nie pochowano jeszcze nawet wszystkich ofiar zamachu terrorystycznego w Biesłanie.
"Dlaczego wy się nie spotykacie z Osamą bin Ladenem, dlaczego nie  zaprosicie go do Białego Domu czy Brukseli i nie zaczniecie z nim rozmów. Czy jak go spytacie, czego chce, i dacie mu to, to czy zostawi was w spokoju?" - pytał z sarkazmem Putin, którego słowa relacjonuje we wtorek brytyjski dziennik "Guardian".

"Skoro wy uważacie, że są granice rozmów z tymi sukinsynami, to  dlaczego my mamy rozmawiać z dzieciobójcami - dodał. - Nikt nie ma  moralnego prawa nakazywać nam takich rozmów".

Putin mówił o tym w czasie nocnego spotkania z rosyjskimi uczonymi i grupą zagranicznych korespondentów. Jedynym medium, które informuje o tym spotkaniu, jest "Guardian".

Dyplomatyczny spór między Rosją a Unią Europejską rozpoczął się od wypowiedzi szefa MSZ Holandii, obecnie przewodniczącej UE. Bernard Bot miał poprosić rosyjskie władze o wyjaśnienia w sprawie krwawego rozwiązania sytuacji w Biesłanie, w Osetii Północnej.

Kreml wyraził oburzenie z powodu wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Holandii. Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Władimir Czyżow zadzwonił w tej sprawie w sobotę do holenderskiego MSZ.

Rzeczniczka UE Emma Udwin wyjaśniła, że nie było w tym krytyki rosyjskich władz, doszło do nieporozumienia. "Bardzo nam z tego powodu przykro" - dodała.

UE zapewniła również o swojej pełnej solidarności z Moskwą w  walce z terroryzmem.

Prezydent Putin wykluczył wszczęcie niezależnego śledztwa w  sprawie szturmu na szkołę w Biesłanie. Do szturmu doszło po  trzydniowych próbach negocjacji z terrorystami, którymi - jak twierdzi Putin - byli czeczeńscy separatyści.

Putin zapewnił, że nie będzie się sprzeciwiał, jeśli parlament rosyjski postanowi przeprowadzić własne śledztwo. Przestrzegł jednak, że może się ono przekształcić w "polityczne show" i okazać "niezbyt efektywne".

Według Putina terrorystów, za których on uważa czeczeńskich rebeliantów, należy likwidować. "Może nie mam racji, ale (była premier W. Brytanii) Margaret Thatcher, którą raz spotkałem, powiedziała: +Człowiek, który wychodzi na ulicę, by zabijać innych, sam powinien być zabity+" - powiedział rosyjski prezydent.

Gdy jeden z jego rozmówców poruszył kwestię zarzucanych siłom rosyjskim przypadków łamania praw człowieka w Czeczenii, Putin nie  zaprzeczał, powiedział jednak, że on nie ma z tym nic wspólnego. Porównywał te zbrodnie do zachowań amerykańskich strażników z  więzienia Abu Ghraib, pod Bagdadem, za które również - jak powiedział - nie odpowiada George W. Bush.

Twierdził też, że za wydarzenia w Biesłanie nie ponosi odpowiedzialności prowadzona przez niego polityka w Czeczenii, a  wręcz przeciwnie - powstrzymuje "terrorystów" przed przejęciem władzy nad kaukaską republiką. "Proszę sobie wyobrazić, że ludzie, którzy strzelają dzieciom w plecy, dochodzą do władzy. Nie będzie pan miał wtedy więcej pytań do naszej polityki w Czeczenii" -  powiedział Putin.

ss, pap