Z jego relacji wynika, że wraz z dwoma francuskimi dziennikarzami został w sierpniu zatrzymany na autostradzie przez dwa samochody - białego mercedesa i samochód produkcji koreańskiej. Około miesiąca temu oddzielono go od dziennikarzy. Twierdzi, że nie zna obecnego miejsca pobytu Francuzów, ale według niego, nie przebywają oni już w Faludży. Dodał, że w czasie, gdy był więziony przez porywaczy, widział kilku innych uprowadzonych, m.in. dwóch Czechów, z których jeden był ranny.
Znani francuscy dziennikarze z czołowych mediów francuskich - Georges Malbrunot z dziennika "Le Figaro" i radia RTL oraz Christian Chesnot z Radia France International - zostali porwani wraz ze swoim syryjskim kierowcą-tłumaczem 20 sierpnia na drodze między Bagdadem a Nadżafem. Do uprowadzenia przyznało się ugrupowanie Armia Islamska w Iraku, znane z innych porwań i egzekucji zakładników. Porywacze domagali się zniesienia we Francji zakazu noszenia przez uczennice w szkołach publicznych muzułmańskich chust i grozili zgładzeniem zakładników, jeśli w ciągu 48 godzin ich żądanie nie zostanie spełnione.
18 września agencja AFP informowała, że porywacze przesłali drogą elektroniczną komunikat do Jasera Serriego, dyrektora mającego siedzibę w Londynie Obserwatorium Islamskiego, w którym informowali o zawarciu z zakładnikami "umowy" gwarantującej ich zwolnienie w zamian za opisywanie przez nich i filmowanie "działalności ruchu oporu".
"Zakończone zostało przymusowe przetrzymywanie dziennikarzy francuskich (...) którzy odtąd pełnić będą funkcje uzgodnione w ramach porozumienia z Armią Islamską. Na mocy tego porozumienia (...) dwaj dziennikarze zgodzili się z wielkim zapałem i bez jakiegokolwiek przymusu na opisywanie oraz filmowanie przez pewien określony czas walki i ataków podejmowanych przez ruch oporu ". Termin tej działalności "zostanie ujawniony później", po opublikowaniu ich relacji z "realiów heroicznego irackiego ruchu oporu" - brzmiał komunikat.
Informacja ta nigdy nie została potwierdzona.
em, pap