Bush wyjaśnia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent George Bush wyjaśnił, dlaczego zarządził podsłuchiwanie Amerykanów po 11 września, przyznał, że wywiad popełnił błędy w sprawie irackiej broni masowego rażenia, ale podkreślił, że wierzy w sukces demokracji w Iraku.
Wezwał też Kongres do jak najszybszego przedłużenia ważności ustawy antyterrorystycznej. Senat zablokował ostatnio projekt nowej ustawy na ten temat pod naciskiem krytyków, którzy twierdzą, że zagraża ona swobodom obywatelskim w USA.

Konferencję zorganizowano w Białym Domu nazajutrz po wieczornym przemówieniu Busha w telewizji, w którym otwarcie przyznał się do  błędów w Iraku i potknięcia z bronią masowego rażenia -  nie  znaleziono jej w tym kraju.

Na konferencji prezydent także starał się szczerze i wyczerpująco odpowiadać na pytania. Zdaniem obserwatorów służyło to odparciu zarzutów, że jego administracja jest arogancka i nie liczy się z  głosami opinii publicznej, przez co traci zaufanie Amerykanów.

Bush z całą mocą bronił jednak ujawnionego niedawno przez "New York Times" kontrowersyjnego programu podsłuchiwania po 11 września 2001 r. przez wojskową agencję wywiadowczą NSA obywateli amerykańskich w USA bez nakazu sądowego.

Krytycy zarzucają Bushowi, że naruszył prawo, gdyż ustawa regulująca taką inwigilację wymaga, aby rząd uzyskał zgodę sądu, choćby nawet post factum, czego prezydent nie zrobił.

Na konferencji Bush tłumaczył, że na wcześniejsze starania o  zgodę sądu nie było czasu, gdyż wywiad musiał działać błyskawicznie, aby przechwycić ewentualne rozmowy terrorystów z Al- Kaidy z obywatelami amerykańskimi.

"Ustawa o inwigilacji dotyczy działań długofalowych. Po 11 września prowadzimy wojnę nowego rodzaju, kiedy trzeba działać szybko. Czy miałem prawo to zrobić? Absolutnie tak" - oświadczył. Podkreślił, że program podsłuchów "ma zasięg ograniczony" do  terrorystów z Al-Kaidy.

Ostro potępił jednocześnie fakt przecieku z wywiadu i ujawnienia programu przez media.

"Ujawnienie tego ważnego programu w czasie wojny było czynem haniebnym. Pomaga to wrogowi, który wciąż zamierza uderzyć znowu w  Amerykę" - powiedział Bush.

Kiedy fakt podsłuchów wyszedł na jaw - argumentował prezydent -  Al-Kaidzie "będzie łatwiej dostosować swoje metody" do walki z USA.

Przypomniał, że kiedy media ujawniły, jak terroryści komunikują się za pomocą telefonów komórkowych, zrezygnowali oni z  tego sposobu przesyłania wiadomości i przeszli na kontakty osobiste.

Bush po raz kolejny przyznał, że wywiad błędnie informował o  broni masowego rażenia w Iraku, ale podkreślił, że decyzja o  inwazji na ten kraj była słuszna, i wyraził optymizm co do  perspektyw irackiej demokracji. Zapytany, czy nie obawia się tam wybuchu wojny domowej, odpowiedział wymijająco.

"Jesteśmy przygotowani na różne ewentualności. Jestem jednak optymistą co do tego, jak to będzie przebiegać. Irak stanie się przykładem wolności w całym regionie (Bliskiego Wschodu), który łaknie demokracji" - oświadczył.

Zapytany, jaki największy błąd popełnił w Iraku, wspomniał o  sprawie liczebności wojsk amerykańskich - zdaniem niektórych wojskowych powinno ich być więcej.

"Historia to osądzi" - powiedział, dodając, że wysłał do Iraku mniej wojsk, kierując się "zaleceniem generała (Tommy'ego) Franksa", poprzedniego szefa Centralnego Dowództwa wojsk USA.

Bush podkreślił też, że w sporze z Iranem na tle jego programu nuklearnego potrzebna jest przede wszystkim dyplomacja.