Grupa Voina: wolną sztukę w Rosji można spotkać tylko na ulicy

Grupa Voina: wolną sztukę w Rosji można spotkać tylko na ulicy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Artyści z grupy Voina i portret na płótnie więzionego ideologa grupy Olega Vorotnikova za kratami (fot. en.free-voina.org) 
Wolność wypowiedzi w Rosji nie istnieje, w muzeach i galeriach wystawiane są prace artystów podporządkowanych władzy - twierdzą goszczący w Polsce artyści z grupy Voina. Wielu z nich za performanse organizowane na ulicach trafiło do więzienia. Artyści z grupy Voina chcą pomóc skazanym nagłaśniając ich trudną sytuację. Do piątku, 29 czerwca artyści działają w Krakowie w ramach Grolsch Artboom Festival.

Rosyjscy artyści spotkali się z polską publicznością w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie oraz w krakowskim Bunkrze Sztuki. W stolicy Małopolski wywieszali bannery ze zdjęciem skazanej przez rosyjską władzę Taisy Osipowej, członkini organizacji i żony jednego z liderów partii opozycyjnej Inna Rosja. To część światowej akcji protestacyjnej przeciwko prześladowaniu artystów, a także działaczy społecznych, łamaniu praw obywatelskich. Voina wywiesza banery Voina–Wanted z portretami ideologa grupy Voina - Olega Vorotnikova (sfotografowanego za kratkami w sali sądowej w Petersburgu przez Wladimira Telegina) i Taisy Osipowej. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji próbuje bowiem udawać, że szuka więzionych w Rosji Olega Vorotnikova i Natalii Sokol na całym świecie, mimo że skonfiskowano im wszystkie dokumenty i nie mogli oni nigdzie wyjechać Akcja jest parodią działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rosji, udającej pomoc w poszukiwaniu artystów po całym świecie.

Voina znana jest przede wszystkim z performansów, organizowanych w miejscach publicznych. Jedną z jej najbardziej znanych akcji jest "Członek więźniem FSB". W jej ramach aktywiści namalowali gigantycznego penisa na moście zwodzonym w Sankt Petersburgu. Gdy most zaczął się podnosić, członek stanął naprzeciwko siedziby rosyjskich służb bezpieczeństwa. Z kolei w ramach "Przewrotu pałacowego" przedstawiciele grupy w nocy odwrócili i postawili na dachach kilka aut milicyjnych zaparkowanych przed MSW w Moskwie. Celem performansu, według artystów, było pokazanie, że obecny aparat państwowy nie rządzi się żadną logiką.

Głośnymi performansami grupa Voina udowadnia, że artystyczna wolność słowa w Rosji nie istnieje, a w muzeach i galeriach wystawiane są tylko te prace, które nie kontestują rosyjskiej władzy i porządku społeczno-ekonomicznego. Bezkompromisowa twórczość grupy Voina skazuje ich na działanie w miejskiej przestrzeni, najczęściej na ulicach, w hipermarketach, fast foodach i moskiewskim metrze. Organizacja naświetla przypadki łamania praw człowieka przez rosyjskie władze, chce pokazać opresyjność służb bezpieczeństwa i niesprawiedliwość systemu kapitalistycznego. Aktywiści wyraźnie akcentują też swój sprzeciw wobec artystów podporządkowujących się władzy. Kurator z warszawskiego Centrum Sztuki Współczesnej Marek Goździewski podkreśla, że grupa Voina krytykuje tych rosyjskich artystów za to, że są głusi na prawdę i etykę. "Zwraca uwagę, że artyści powinni przede wszystkim pokazywać, że dzieje się źle" - dodał kurator.

Członkowie grupy są represjonowani przez rosyjskie władze. Na dowód jeden z czołowych działaczy Voiny Alex Plucer-Sarno podczas spotkania w Warszawie pokazywał amatorskie filmy kręcone podczas ulicznych manifestacji i artystycznychakcji, na których widać, jak policjanci atakują i biją aktywistów. Ci, którzy trafili do więzień, zostali oskarżeni - jak twierdzi Plucer-Sarno - o przestępstwa kryminalne. Wielu artystów jest też ściganych listami gończymi.

Rosyjskich działaczy wspierają artyści z całego świata. W 2011 r., po apelu słynnego angielskiego graficiarza Banksy'ego z aresztu wypuszczono członka grupy Leonida Nikołajewa. Taisa Osipowa, która przebywa w rosyjskim więzieniu w Smoleńsku, została skazana za nielegalną sprzedaż narkotyków. Artystka cierpi na cukrzycę i musi przyjmować insulinę. "Niedostarczanie leków jest w jej przypadku barbarzyństwem" - powiedział Plucer-Sarno.

Przedstawiciele grupy chcą podczas zagranicznych wyjazdów wspierać skazanych, nagłaśniając łamanie ich praw. Artyści wywieszają w miejscach publicznych wielkie bannery z fotografiami uwięzionych artystów, dotychczas wizerunki skazanych pokazali m.in. w Nowym Jorku, Paryżu, Zurychu i Bukareszcie.

Jeżdżąc po świecie artyści mają okazję obserwować i porównywać reakcję policji na ich działania w innych krajach. W większości miast zachodnich - według Plucera-Sarno - nie było problemu z manifestacjami. Do incydentów dochodziło wielokrotnie w Bukareszcie, gdzie natychmiast pojawiali się policjanci. W wywieszeniu plakatu na gmachu Muzeum Narodowego w Bukareszcie przeszkodził agent rumuńskich służb bezpieczeństwa. Łamanym angielskim tłumaczył, że działacze nie mogą wywiesić banneru, ponieważ "Rumunia i Rosja to prawie to samo". Również w Polsce straż miejska kazała rozejść się grupie młodych ludzi zgromadzonych na Rynku Głównym w Krakowie, mimo że mieli oni pozwolenie na rozstawienie namiotów.

Voina, grupa artystyczna licząca prawie 200 osób, działa od 2005 r. Organizacja oficjalnie nie ma lidera, każdy aktywista może przeprowadzać samodzielne akcje. Większość członków zachowuje anonimowość. Ci, którzy ujawnili swoje nazwisko, stali się duchowymi przywódcami grupy. Voinę założył znany, nieżyjący już poeta, rzeźbiarz i performer Dmitrij Prigow. Mieszkańcy Moskwy zapamiętali go jako pasażera metra, który przy stoliku zastawionym jedzeniem i wódką świętował Dzień Pracy.

em, pap