Wzorzec George’a Michaela dla wielu twórców jest ideałem – rozpocząć od rozpoznawalności, by w momencie największego uwielbienia fanów spróbować się wyemancypować i zostać artystą przez wielkie „A”. Ostatnim, który wziął z niego przykład, jest Harry Styles. Trzeba przyznać, że takiego szaleństwa, jak w przypadku Stylesa, nie było nawet za czasów Beatlesów. Singiel, płyta i film z udziałem wokalisty znalazły się jednocześnie na szczytach zestawień najlepiej kupowanych i oglądanych dzieł na Wyspach Brytyjskich. Za tym sukcesem stoi człowiek jeszcze chwilę temu śpiewający w zespole One Direction, który przez mało kogo był brany na poważnie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.