Niekwestionowanym liderem tegorocznego rankingu, zarówno w kardiochirurgii, jak i kardioloii, okazało się Śląskie Centrum Chorób serca (SCCS) w Zabrzu. W ośrodku, którego początki uwieczniono w słynnym filmie Łukasza Palkowskiego „Bogowie”, przeprowadzono w ubiegłym roku najwięcej przeszczepów serca (ex aequo Instytutem Kardiologii w Aninie – po 5). SCCS może się również pochwalić eczeniem na najwyższym światowym poziomie: – Nie ma operacji kardiochiruricznej dzieci i dorosłych, która nie byłaby wykonywana w SCCS w Zabrzu – mówi zef zabrzańskiego ośrodka, prof. Marian embala.
Profesor Zembala, legenda polskiej edycyny i pierwszy Polak w historii a stanowisku prezydenta Europejskiego owarzystwa Kardiochirurgów i Torakohirurgów, twierdzi, że tak wysoka pozycja rankingu to sukces całego zespołu – kariochirurgów, kardiologów, anestezjologów raz chirurgów naczyniowych. Uważa, że jeśli hodzi o kardiochirurgię, nie bez znaczenia est spuścizna, jaką pozostawili po sobie jej ionierzy, z których najgłośniejsze nazwiska o prof. Zbigniew Religa, autor pierwszego danego przeszczepu serca w Polsce, oraz rof. Jan Moll, który po raz pierwszy podjął róbę takiej transplantacji w 1960 r.
Polska kardiochirurgia nieodmiennie kojarzy się ze Śląskiem. Nic dziwnego więc, że w pierwszej piątce naszego rankingu, prócz Zabrza, znalazł się kolejny tamtejszy ośrodek. Czwarte miejsce (spadek o dwa oczka w porównaniu z rokiem ubiegłym) przypadło bowiem szpitalowi w Katowicach- -Ochojcu, czyli Górnośląskiemu Centrum Medycznemu. Czarnym koniem tegorocznego rankingu okazała się sklasyfikowana na drugim miejscu Klinika Kardiochirurgii i Chirurgii Naczyniowej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego (UCK) w Gdańsku. Na trzecim miejscu niezmiennie utrzymuje się Instytut Kardiologii w Aninie.
Bez rozcinania
W dobie zaawansowanych technologii kardiochirurgia coraz częściej korzysta z metod przezskórnych, otwieranie klatki piersiowej rezerwując dla przeszczepów serca czy operacji wszczepiania by-passów, czyli pomostów tworzących nową drogę przepływu krwi do serca. Przy zwężeniu zastawki aortalnej (utrudniającym wypływ krwi z lewej komory do aorty – największej tętnicy człowieka), podobnie jak przy zwężeniu tętnic po zawale, lekarze coraz częściej dostają się do wnętrza ciała przez skórę. Cewnik, poprowadzony od tętnicy na przedramieniu, wiedzie aż do serca. Tam dzięki obrazowi rentgenowskiemu specjaliści wszczepiają stent lub – w przypadku zabiegów TAVI (Transcatheter Aortic Valve Implantation) – zastawkę aortalną.
To między innymi nowatorskim zabiegom TAVI wysokie miejsce zawdzięcza ośrodek w Gdańsku. Klinika Kardiochirurgii i Chirurgii Naczyniowej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego (UCK) wykonała ich 107, czyli niemal 10 proc. wszystkich (1,1 tys.) przeprowadzonych w ubiegłym roku w Polsce. Gdańską kardiochirurgię wyróżnia krótki czas hospitalizacji po TAVI – zaledwie cztery dni, oraz bardzo niska śmiertelność– poniżej 1 proc. Zespół wykonuje też zabiegi valve-in- -valve – przezskórne wszczepienie nowej zastawki w miejsce poprzedniej. W rankingu procedur zastawkowych klinika z Pomorza uplasowała się na czwartym miejscu. Gdańska kardiochirurgia znalazła się również na czwartym miejscu, jeśli chodzi o liczbę przeprowadzonych w 2017 r. przeszczepów serca – było ich dwa. Od 2006 r., kiedy w UCK przeprowadzono pierwszy przeszczep serca, odbyło się ich tam 52. W tym roku gdańska klinika odnotowała spory sukces, przeprowadzając udany łączony przeszczep serca i nerek. W planach ma natomiast połączone przeszczepy nerek i płuc.
Transplantacje i tętniaki
Choć pierwsze miejsce w rankingu przeszczepów zajmują ex aequo SCCS i Instytut Kardiologii w Aninie, to ten drugi ośrodek jest nieoficjalnym liderem podrankingu. Gdyby bowiem do 45 przeszczepów przeprowadzonych w 2017 r. dodać ten przeprowadzony przez szefa anińskiej Kliniki Kardiochirurgii i Transplantologii prof. Mariusza Kuśmierczyka w Centrum Zdrowia Dziecka, instytut znalazłby się na pierwszym miejscu.
Klinika należy do najaktywniejszych w Polsce, jeśli chodzi o ratowanie pacjentów wymagających transplantacji. Dzięki lokalizacji w samym centrum kraju po przeszczepiany narząd tutejsi lekarze mogą szybko dotrzeć do najodleglejszych miejsc w Polsce. Dlatego latają nawet do Szczecina czy Lublina, często wykorzystując lotniczy transport wojskowy, a gdy ten jest niedostępny – przewoźników prywatnych, którzy za lot każą sobie płacić 15-20 tys. zł.
Obok ośrodka w Zabrzu Instytut Kardiologii jest najczęściej wybierany przez pacjentów ze skrajną niewydolnością serca – ma pełne zaplecze logistyczne dla przeszczepów, a niewydolność serca leczy każda z dziewięciu klinik. Profesor Mariusz Kuśmierczyk przyznaje jednak, że transplantacji serca powinien przeprowadzać co najmniej dwa razy tyle, ile dziś – minimum 90. Problemem jest brak dawców i samych organów, które i tak pobiera się tylko od co piątego dawcy. Serce do przeszczepu musi być bowiem zdrowe, pozbawione wad wrodzonych i stłuczeń, o które łatwo u ofiar wypadków czy po intensywnej reanimacji. Ze względu na brak serc pacjenci oczekują na transplantację miesiącami. Niektórzy bezskutecznie. Ci ze skrajną postacią niewydolności serca muszą korzystać ze stacjonarnego mechanicznego wspomagania krążenia. Dziś takich pacjentów, przykutych do łóżka szpitalnego, jest w Aninie czterech. Pięciu kolejnych czeka na przeszczep, przyjmując katecholaminy, dożylne leki wspomagające krążenie.
Klinika Kardiochirurgii i Transplantologii w Aninie ratuje jednak coraz więcej chorych, podejmując się leczenia przypadków, które dla innych okazują się za trudne. W ubiegłym roku po raz drugi w Polsce wykonała przeszczep serca z nerką (pierwszy odbył się w 2002 r. w Zabrzu). Uruchomiła również program operacji tętniaków aorty piersiowo-brzusznej, w której wymienia się całą aortę od tętnicy podobojczykowej do spojenia łonowego. Takie zabiegi to szansa dla pacjentów z chorobami tkanki łącznej, np. zespołem Marfana. W 2018 r. zespół prof. Kuśmierczyka przygotowuje się do pierwszego w Polsce łączonego przeszczepu serca z wątrobą. – Jeszcze w maju chcielibyśmy przeprowadzić taką operację. Mekka kardiologii Klinika Mayo przeprowadziła ich już 44. My też czujemy się gotowi – mówi prof. Mariusz Kuśmierczyk. Nic dziwnego, że Instytut Kardiologii znalazł się wśród 47 jednostek naukowych w kraju (na 993), którym Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyznało najwyższą kategorię naukową A+.
Epidemia niewydolności serca
W kardiologii zachowawczej, na którą mocno stawia specjalista w tej dziedzinie, obecny minister zdrowia Łukasz Szumowski, również nie było niespodzianek. Tym razem dwa pierwsze miejsca przypadły Śląskowi: na pierwszym uplasowała się Klinika Kardiologii, Wrodzonych Wad Serca i Elektroterapii SCCS w Zabrzu, a na drugim oddziały kardiologii i elektrokardiologii szpitala w Katowicach-Ochojcu. Trzecie miejsce zajęły kliniki Instytutu Kardiologii, które mogą się pochwalić osiągnięciami w dziedzinie badań i innowacji, w tym w obszarze zaburzeń rytmu serca, m.in. w zakresie badania korzyści klinicznych, które nowe technologie (np. podskórny defibrylator) mogą przynieść pacjentom kardiologicznym. Wyróżnia się także Klinika Zaburzeń Rytmu Serca, którą kierował obecny minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski. W dobie epidemii niewydolności serca i związanej z nią rosnącej zapadalności na arytmię nowoczesne rozwiązania stosowane w terapii zaburzeń rytmu są szczególnie potrzebne, a instytut na bieżąco je bada, wdraża do praktyki klinicznej i opiniuje. W pierwszej dwudziestce rankingu kardiologicznego warto wspomnieć także o Klinicznym Centrum Kardiologii w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (GUMed). Od lipca ubiegłego roku działa tam pierwszy w Polsce ośrodek zajmujący się kompleksowo hipercholesterolemią rodzinną, schorzeniem genetycznym powodującym bardzo wysokie ryzyko udarów, zawałów i zgonów z tego powodu. Działające od lipca 2017 r., a oficjalnie otwarte w październiku Krajowe Centrum Hipercholesterolemii Rodzinnej to modelowy ośrodek diagnostyki i leczenia pacjentów z tą chorobą. – Choć połowa pacjentów z hipercholesterolemią rodzinną odnotowuje udar lub zawał jeszcze przed 50. rokiem życia, dotychczas nie byli leczeni systemowo – mówi dr Krzysztof Chlebus, lider projektu. – Krajowe Centrum Hipercholesterolemii Rodzinnej w Gdańsku jest pierwszym, na razie jedynym, modelowym przykładem opieki nad pacjentami najwyższego ryzyka.
W Polsce na hipercholesterolemię rodzinną cierpi ok. 190 tys. osób, z czego,zdiagnozowanych jest ok. 2 tys. Blisko milion Polaków ma z kolei niewydolność serca, czyli zespół objawów spowodowany uszkodzeniem mięśnia sercowego w stopniu uniemożliwiającym normalną pracę narządu. Stanowi ona końcowy etap większości schorzeń sercowo-naczyniowych, dotyka także osoby młodsze. Jak przyznaje prof. Piotr Ponikowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, to dziś najczęstsza przyczyna przyjęć do szpitali. Co roku stwierdza się ok. 220 tys. nowych przypadków niewydolności serca, liczba hospitalizacji sięga 180 tys. rocznie, a z powodu tego schorzenia każdego roku umiera ponad 60 tys. Polaków. – Niewydolność serca staje się więc prawdziwą epidemią XXI w. – zauważa prof. Piotr Ponikowski. Polska kardiologia ma więc przed sobą nie lada zadanie. Na początku marca podczas spotkania kardiologów z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim zadecydowano o niezwłocznym wdrożeniu pilotażowej edycji programu Kompleksowej Opieki nad Pacjentami z Niewydolnością Serca (KONS). W planach kardiologów i ministra zdrowia na najbliższe miesiące jest także program wczesnej identyfikacji osób zagrożonych udarem mózgu, szczególnie spowodowanym niemym migotaniem przedsionków. Projekty będą koordynowane w ramach eksperckich centrów doskonałości i są ważnym elementem rządowego Narodowego Programu Zdrowego Serca. Po latach intensywnego rozwoju kardiologii inwazyjnej, który zapewnił Polsce miejsce w europejskiej czołówce pod względem leczenia zawałów, przyszedł czas na objęcie opieką chorych, którzy – również po zawale – cierpią na niewydolność serca. Z kardiologiem w fotelu ministra zdrowia będzie to znacznie łatwiejsze.
Jak ocenialiśmy
Wysłano ponad 2 tys. zaproszeń do udziału w rankingu. Ankiety, o których wypełnienie poproszono szpitale, zostały opracowane przez zespół ekspertów w poszczególnych dziedzinach. Eksperci (pracownicy NFZ, profesorowie, konsultanci wojewódzcy i krajowi) stworzyli system wag i algorytmów, na podstawie których oceniono oddziały. Brano pod uwagę m.in. zakres diagnostyki dostępnej w szpitalu, liczbę wykonywanych procedur leczniczych, współczynnik zakażeń pooperacyjnych, a także liczbę lekarzy ze specjalizacją z danej dziedziny medycyny zatrudnionych w oddziale. Na pozycję na liście wpłynęła również liczba łóżek i sal operacyjnych na oddziale. Nadsyłane odpowiedzi były weryfikowane przez współpracujących z wydawnictwem Termedia i „Menedżerem Zdrowia” ekspertów, a dane przekazane przez szpitale selektywnie porównano z danymi NFZ. Na podstawie otrzymanych odpowiedzi stworzono listę najlepszych oddziałów w kraju.
Małgorzata Kwiatkowska
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.