Paszporty, ubranka, zabawki, mokre chusteczki, butelki… Czas ruszać z dzieckiem w drogę. Wróć! I na dobry początek wyrzuć połowę z walizki. Na wakacjach w roli zabawek o wiele lepiej sprawdzą się – i to w setkach ról – zwykła linka czy zwykły zeszyt (choćby do wklejania biletów, liści i piór dzikich ptaków, czyli pamiętnik z podróży).
To pierwszy balast, który warto zrzucić. Kolejny, chyba ważniejszy, to „musimy”. Zamieńmy je w swojej głowie na „możemy”. Możemy obejrzeć tę katedrę, ale nie musimy. Możemy jechać dalej, choć nie musimy… Co z tego, że dotrzemy do wymarzonego muzeum, skoro dziecko będzie miało kolkę? Nie musimy go oglądać teraz, możemy następnego dnia. Dzięki takiej postawie podróżowanie z dzieckiem będzie mniej stresujące, ale i ciekawsze. I dla niego, i dla nas.
Skoro mowa o katedrze… Chyba żadne dziecko samo z siebie nie zachwyci się pięknem gotyckiego sklepienia, co nie znaczy, że nie warto Notre Dame pokazać. Mam na to sposób – dorzucić do zwiedzania odpowiednią historię, choćby o Quasimodo. Moich synów zachwyciła Wenecja, ale dopiero po tym, jak pokazaliśmy im film z Jamesem Bondem, który śmigał po weneckich kanałach motorówkami. W Szwecji mieliśmy ze sobą książki Astrid Lindgren, we Włoszech czytaliśmy im „Pinokia”, w Anglii – „Księcia i żebraka”.
Jeśli wahamy się między kulturą a naturą, postawmy na tę ostatnią. Bo przyroda jest przygodą, zwłaszcza gdy ma się kilka lat. Dzieci nie są snobami. Równie, jeśli nie bardziej, spodoba im się w środkowoeuropejskim lesie, co w amazońskiej dżungli. Moich synów bardziej zachwyciły łąki i lasy Szwecji niż egzotyczna Kuba. W Szwecji były biwak, ognisko, łapanie raków, a na Kubie „wszystko było stare”. W Namibii większe wrażenie zrobiły na nich zwykłe króliki na farmie, które można było brać na ręce i głaskać, niż słoń, którego widziały już kiedyś w zoo.
Z dziećmi, zwłaszcza tymi małymi, dobrze jeździć tam, gdzie czujemy się bezpiecznie. To oczywiście bardzo osobista kwestia, bo nie musi chodzić tylko o przestępczość, ale też o zagrożenie malarią, biegunką czy wybuchem pobliskiego wulkanu. Dzieci błyskawicznie odbierają nasze emocje. Gdy matka, ojciec, opiekun czuje zagrożenie (choćby i wyimaginowane dla zewnętrznego obserwatora), to dziecko też będzie czuło się zagrożone. Jeśli więc chcemy pojechać z maluchem w egzotyczne miejsce, to najlepiej takie, w którym już byliśmy.
Swoją drogą kilkumiesięczny maluch to idealny partner w podróży. Nie protestuje, nie męczy się chodzeniem, zwiedzi z nami cały Luwr, no może z przerwą na zmianę pieluchy. Znacznie trudniejszym partnerem jest już nastolatek. Wiem, bo moi synowie mają teraz 12 i 13 lat. „Nosorożec? Fajnie, ale jak długo będziemy się na niego gapić?”. Nastolatkowie są zblazowani i z założenia kontestują wszystkie nasze pomysły. Jak temu zaradzić? Pozwolić im współdecydować. Zapytać, gdzie śpimy – namiot pod tą skałą czy tamtą? Gdzie jemy – pizza na ulicy, lokalna knajpka, a może kupujemy coś w sklepie. Tak, wiem, to ryzykowne, ale potraktujmy to jako kolejną przygodę. W bonusie dostaniemy zadowolone nastolatki. To naprawdę coś! Dobrze jest dać sobie prawo do błędów i niedoskonałości. Nie wyrzucać sobie „można było”, „trzeba było”, „za dużo wydaliśmy pieniędzy”. Było, jak było. Świat jest, jaki jest, i to właśnie dzieci nam to przypominają.
A co, jeśli nasze dzieci nie podzielają naszych pasji? Nie chcą chodzić po górach, mimo opowieści o Janosiku? Nie zmuszać, ale podzielić się opieką nad nimi z partnerem. Pójść na wycieczkę górską samemu i nie mieć wyrzutów sumienia.
Na koniec chyba najważniejsze pytanie – po co podróżujemy z dziećmi? Osobiście uważam, że wcale nie po to, żeby one się czegoś nauczyły, lepiej rozwijały, nawet nie po to, żeby zobaczyły świat. Podróżujemy, żeby być szczęśliwymi i zaprzyjaźnić się ze sobą. Na długie lata.
Anna Olej-Kobus – podróżniczka, dziennikarka i fotograf.
Artykuł ukazał się w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost” na łamach nowej rubryki „Patent Wprost”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.