Cała Polska jedzie „NA” Chorwację, a co Chorwaci myślą o Polakach? „Pojawiają się żarty”

Cała Polska jedzie „NA” Chorwację, a co Chorwaci myślą o Polakach? „Pojawiają się żarty”

Turystka robi zdjęcie starego miasta w Dubrowniku
Turystka robi zdjęcie starego miasta w Dubrowniku Źródło:Shutterstock
W czeskiej prasie, bo Czesi też są wyznawcami Chorwacji, już pojawiły się chorwackie paragony grozy. Chorwacja ma problem. Jest uwięziona w turystycznym schemacie, w złotej klatce „małego kraju na wielkie wakacje” – mówi Aleksandra Wojtaszek, bałkanistka, autorka książki „Fjaka. Sezon na Chorwację”. I dodaje pytana o to, czy Chorwacja jest jeszcze w stanie ją czymś zaskoczyć: Ta kultura jawi nam się jako ciepła i przyjemna, ale ma swoją mroczną stronę.

Paulina Socha-Jakubowska: Zaznała pani kiedyś „fjaki”? Czy nie będąc Chorwatem, można zbliżyć się do tego stanu ducha?

Aleksandra Wojtaszek: Wierzę, że praktykowania fjaki można się nauczyć, tak jak medytacji. Trzeba tylko porzucić typowy dla naszych czasów ciągły przymus robienia czegoś, bycia na bieżąco, nieustannego rozwoju. Nie bez powodu Chorwaci nazywają fjakę „sztuką nicnierobienia”. To naprawdę jest sztuka.

Bardzo alergicznie reaguje pani na określenie „jechać NA Chorwację”?

Przyzwyczaiłam się do niego. Kiedyś mnie denerwowało, przewracałam oczami, jak tylko ktoś w moim towarzystwie tak powiedział, dziś już z nim nie walczę, nigdy nikogo nie poprawiam, uważam je nawet za dość sympatyczne.

Ale mam też teorię na temat tego, dlaczego mówi się „na Chorwację”.

Dlaczego?

Podejrzewam, że Polacy uważają, że Adriatyk to „nasze morze”.

Cały wywiad dostępny jest w 28/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.