Sejf Widzyka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Jerzy Widzyk dysponował pieniędzmi z nielegalnych źródeł?
Jerzy Buzek tak ostro zbeształ Ireneusza Wilka, generalnego inspektora informacji finansowej, że ten niemal z gabinetu trafił na oddział kardiologiczny. Wilk dostał reprymendę za złożenie na ręce prokuratora generalnego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jerzego Widzyka, ówczesnego ministra transportu. Przestępstwo miałoby polegać na wprowadzeniu do obrotu pieniędzy pochodzących z nie ujawnionych źródeł.
A jeszcze kilka miesięcy temu to premier Buzek zlecił Ireneuszowi Wilkowi sprawdzenie, skąd Widzyk miał pieniądze na kupno domu, samochodu i inwestycje na giełdzie. Czy Widzyk dysponował pieniędzmi pochodzącymi z nie ujawnionych, nielegalnych źródeł? Czy potrafi się rozliczyć z wydatków?

Zaradny minister
Sprawdzanie źródeł dochodów byłego ministra zaczęło się, gdy w grudniu ubiegłego roku za 220 tys. USD (około miliona złotych) kupił on w Wilanowie dom o powierzchni 450 m2. Pierwszy finansami Widzyka zajął się urząd skarbowy w Żywcu. - Dostaliśmy informację z biura notarialnego. Po sprawdzeniu dokumentacji bankowej postępowanie zostało umorzone. Ale decyzja ta może być w każdej chwili uchylona, jeśli pojawią się wątpliwości - mówi nam Stanisław Białek, naczelnik urzędu skarbowego w Żywcu.
Jerzy Widzyk był wówczas ministrem transportu i zarabiał, jak powiedział na konferencji prasowej, 13 tys. zł netto. Kredytu udzielił ministrowi Fortis Bank. Spłatę rozłożono na osiem lat, odraczając o rok termin pierwszej wpłaty (łącznie z prowizją i odsetkami trzeba będzie oddać bankowi około 330 tys. USD). Wysokość miesięcznej raty bez odsetek wynosi 11,3 tys. zł. Przed zawarciem umowy z bankiem Widzyk, co nam potwierdził, zdeponował 100 tys. zł jako zabezpieczenie umowy kredytowej. Ponadto w ubiegłym roku kupił za 70 tys. zł nissana primerę. - Nasz majątek przekracza milion złotych, czyli jest większy niż wartość zaciągniętego kredytu - mówi nam Jerzy Widzyk. Potwierdził też, że przechowywał gotówkę w sejfie w swoim gabinecie w ministerstwie. - Zawsze mam jakąś gotówkę. Być może przez jakiś czas trzymałem ją w sejfie w ministerstwie. Nie potrafię dokładnie powiedzieć, ile ani kiedy - powiedział.

Rozdzielność majątkowa
Według oświadczenia złożonego w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Kancelarii Sejmu, rok przed zakupem domu Jerzy Widzyk posiadał niecałe 60 tys. zł w gotówce, dom w Żywcu o powierzchni 150 m2 oraz działki budowlane o powierzchni 0,5 ha. Pół roku po kupnie domu, a nie przed jego nabyciem, jak publicznie twierdził były minister, państwo Widzykowie ustanowili rozdzielność majątku. Dom w Warszawie stał się własnością żony Barbary. To ona - za zgodą banku - ma spłacić kredyt w Fortis Banku.
Wątpliwości budzi wycena działek, które stanowią główne zabezpieczenie kredytu. Widzyk zapewnia, że pożyczkę spłaci dzięki zyskom ze sprzedaży działek w Żywcu. Liczy, że ich wartość w najbliższych latach wzrośnie. Ustaliliśmy, że żona byłego ministra jest właścicielem sześciu działek o łącznej powierzchni 65 arów. Znajdują się one na peryferiach Żywca, przy trasie wylotowej do Krakowa. Ich cena być może wzrośnie, gdyż działki położone są na terenach przeznaczonych pod budowę osiedla domków jednorodzinnych. Minister Widzyk w deklaracji majątkowej podał, że działki warte są 440 tys. zł. Biorąc pod uwagę stawki na lokalnym rynku (30 zł za m2 nie uzbrojonego gruntu), łatwo obliczyć, że wszystkie warte są najwyżej 200 tys. zł.
Wątpliwości budzi też wycena drewnianego domu Widzyka w Żywcu Moszczanicy. Biegły wynajęty przez ministra wycenił go wraz z działką na 470 tys. zł, mimo że dom znajduje się na peryferiach Żywca i wedle innych rzeczoznawców wart jest nie więcej niż 200 tys. zł. W 1993 r. lokalna firma budowlana przeprowadziła gruntowny remont budynku. Wcześniej ta sama firma otrzymała zlecenie od Jerzego Widzyka, wówczas burmistrza Żywca, na zadaszenie żywieckiego amfiteatru. Burmistrz tłumaczył potem radnym, że firmę wybrano bez przetargu ze względu na brak czasu.
Były minister wielokrotnie zmieniał zdanie na temat wartości swojego majątku. Najpierw twierdził, że dom w Żywcu warty jest 470 tys. zł, później, że 500 tys. zł, działki były zaś warte od 115 tys. zł do 440 tys. zł. Na oświadczenia majątkowe zwrócił uwagę generalny inspektor informacji finansowej. - Podczas sprawdzania okazało się, że pod koniec 1999 r. Jerzy Widzyk zlecił kupno akcji PKN Orlen - za 100 tys. zł. Jak wyjaśnia zainteresowany, 70 tys. zł pochodziło z jego oszczędności, a 30 tys. zł to pieniądze jego rodziców.
Ustaliliśmy, że w 1992 r. Jerzy Widzyk, wówczas prezes Spółdzielni Kółek Rolniczych w Lipowej, zaangażował się w budowę stacji benzynowej w Żywcu przy ulicy Wesołej. - Formalnie jest współwłaścicielem stacji wartej ponad 5 mln zł, ponieważ nadal ma udziały w spółdzielni - mówi obecny prezes Tadeusz Małysiak.

Obrona Widzyka
Jerzy Buzek zaangażował się w obronę swojego ministra dlatego, że miał on zastąpić go na stanowisku przewodniczącego RS AWS, więc kompromitowanie go byłoby ciosem dla tej ledwie zipiącej partii. Sam Jerzy Widzyk złożył skargę na działalność generalnego inspektora informacji finansowej do rzecznika praw obywatelskich. Zarzucił Ireneuszowi Wilkowi przekroczenie konstytucyjnych uprawnień i naruszenie jego praw obywatelskich. Widzyk utrzymuje, że nic nie wiedział o postępowaniu, że nawet nie poproszono go o wyjaśnienie wątpliwości.
- Złamałbym prawo, gdybym kontaktował się w jakikolwiek sposób z osobą, wobec której toczy się postępowanie. Dlatego też złożyłem zawiadomienie do prokuratora generalnego. To było moim obowiązkiem, a nie prawem - mówi nam Ireneusz Wilk.

Więcej możesz przeczytać w 43/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.