Miał być fantastyczny show, który oglądalnością przebije Sejmflixa Szymona Hołowni. Wysoką oglądalność miały zagwarantować bezkompromisowe przesłuchania najważniejszych polityków PiS – prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego, byłego premiera Mateusza Morawieckiego, świeżo odsuniętych od stanowisk, zatem dobrze znanych publiczności ministrów. Wyborcy uwielbiają, jak się poniewiera znanymi i do niedawna wszechmocnymi politykami, zatem potencjał na dobry spektakl był. Tematy wybrano głośne i niezbyt trudne.
Co prawda afera Pegasusa od początku była wątpliwa, jeżeli chodzi o wyjaśnianie jej w publicznych przesłuchaniach, bo w dużej części zahaczała o informacje objęte tajemnicą. Ale komisje: do badania wyborów kopertowych albo tzw. afery wizowej wydawały się łatwe jak przechadzka po parku.
Tymczasem po piątkowym posiedzeniu komisji ds. Pegasusa pojawiły się głosy i to polityków koalicji rządzącej, że formuła sejmowych komisji śledczych się wyczerpała.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
