W poniedziałek 3 lutego były minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zorganizował konferencję prasową, na które zapowiedział zdecydowane posunięcia w związku z wydarzeniami z poprzedniego tygodnia. – Skieruję zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków nielegalnie powołanej komisji ds. Pegasusa – mówił polityk PiS.
Ziobro o nowej komisji ds. Pegasusa
Poseł przypomniał, że na temat legalności komisji śledczej ds. Pegasusa negatywnie wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny. – Chcieliśmy, żeby sprawa pseudoafery ws. Pegasusa była dalej wyjaśniana, ale w ramach prawa, którego granice wyznacza TK- zaznaczał.
– Zwróciłem się do przedstawicieli obozu rządzącego, by jeszcze raz powołać komisje ds. Pegasusa bez wad konstytucyjnych.
Nie dlatego nawet, że nie mamy nic o ukrycia, ale wręcz mamy powody by chwalić działania rządu Zjednoczonej Prawicy- podkreślał.
– Nasza propozycja jest zresztą nadal aktualna. Jako PiS jesteśmy gotowi podnieść w Sejmie rękę za powołaniem nowej komisji ds. Pegasusa – ale tylko w ramach prawa i Konstytucji- zastrzegł.
Ziobro prostuje wersję o 4 wezwaniach
Polityk zwrócił uwagę na fakt, że media powtarzają informację o 4 bezskutecznych wezwaniach Ziobry przed komisję śledczą. Zaznaczył, że dwa pierwsze były usprawiedliwione jego chorobą. – Chciałbym przypomnieć, że kilkakrotnie byłem wzywany przez komisję ds. Pegasusa. Przechodziłem bardzo ciężką chorobę nowotworową, a później powikłania – mówił.
– Ta jednostka chorobowa jest źle rokująca co do zasady. 80 proc. Polaków nie przeżywa 5 lat po rozpoznaniu tego nowotworu. Sytuacja była o tyle trudniejsza, że ten nowotwór był nie tylko rozległy, ale poczynił przerzuty. Moje rokowania były tym bardziej mizerne. Priorytetem była dla mnie walka z chorobą. Zwłaszcza że mam małe dzieci. Postanowiłem stoczyć ten najważniejszy bój o przeżycie i powrót do zdrowia – tłumaczył.
– Dlatego 2 pierwsze wezwania na komisję usprawiedliwiłem zwolnieniami lekarskimi, potwierdzonymi przez biegłych sądowych. 2 pierwsze wezwania są usprawiedliwione, nie jest prawą, że byłem 4 razy wzywany – podkreślał Ziobro. – Potem sytuacja zmieniła się diametralnie. Zapadł wyrok TK. W świetle tego wyroku komisja przestała funkcjonować legalnie. Jako polski obywatel, prawnik, minister sprawiedliwości – moim obowiązkiem było bronić prawa i stać na gruncie prawa. Zapowiedziałem wówczas, że dobrowolnie przed tą komisję nigdy się nie stawię – przypominał.
Ziobro tłumaczył swoje stanowisko względem komisji
– Jednocześnie mówiłem, że gdy decyzje sądu zapadną w tej sprawie, to nie będę stawiał czynnego oporu. Nawet gdy będę za granicą, to specjalnie wrócę do kraju. Tak też się stało. 45 minut przed komisją pojawiłem się w TV Republika i mówiłem, że uważam komisję za nielegalną, ale podporządkuję się, po to przyjechałem do Polski. I będę konfrontował się z członkami komisji. Dlaczego? Dlatego, że chcę pokazać Polakom, że my nie mamy w tej sprawie nic do ukrycia – przekonywał.
– W sytuacji gdy był problem z wejście m policjantów do TV Republika, wstałem i udałem się do policjantów, przebijając się przez dużą grupę dziennikarzy. Wszystkie fakty całkowicie przeczą tezom przedstawicieli obozu rządzącego, że rzekomo chciałem się ukrywać czy stawiać opór. Było dokładnie odwrotnie. Nie wiem jak można mówić, że białe jest czarne w tak oczywistej sytuacji – mówił z naciskiem polityk.
– Policjanci zatrzymali mnie między 10:29, a 10:30. Na nakazie zatrzymania nie było żadnej godziny. W momencie gdy zostałem przewieziony do Sejmu, tam komisja jeszcze funkcjonowała, jeszcze działała. Policja wydała też komunikat, że wykonała w 100 proc. nakaz sądu. Między bajki włóżmy historie, że policja nie wykonała obowiązku, albo że ja uniemożliwiłem wykonania tego obowiązku – podkreślał.
Komisja ds. Pegasusa specjalnie nie przesłuchała Ziobry?
– Kiedy już wjechałem do budynku Sejmu, zostałem poinformowany, że mam jeszcze 5 minut zaczekać, bo taka jest decyzja przewodniczącej Sroki. Pomijając fakt, że była to kolejna bezprawna decyzja, żeby przetrzymywać mnie w garażu, to później w sposób podstępny stworzono sytuację pozorów, że nie stawiam się przed komisją – mówił dalej polityk PiS.
– Nie ulega żadnej wątpliwości, że wypowiedź posła Wiplera, z którym całe lata nie miałem okazji rozmawiać, nie miałem relacji, oddaje rzeczywiste intencje nielegalnej komisji ds. Pegasusa. Zapewne komisji nakazano z góry, by uniemożliwić przeprowadzenie czynności, uniemożliwić konfrontację na fakty, ale żeby stworzyć poprzez przebiegły zabieg prawniczy sytuację, która mogłaby doprowadzić do bezprawnego pozbawienia mnie wolności na 30 dni – zaznaczał Ziobro.
– To było podstępne, przebiegłe, perfidne działanie, poprzez instrumentalne wykorzystanie prawa. No drodzy państwo, to jest żywcem metoda wzięta z czasów esbecji, która instrumentalnie traktowała prawo, by pod pretekstem pozbawiać kogoś wolności, dręczyć albo nękać – oceniał.
Ziobro włącza w swoją sprawę Rafała Trzaskowskiego
Były minister sprawiedliwości w tej części konferencji postanowił przypomnieć aferę śmieciową oraz kosztowne inwestycje w Warszawie, przeprowadzane pod rządami Rafała Trzaskowskiego. Jego zdaniem obóz KO chce pozbyć się niewygodnego polityka opozycji w jego osobie, zamknąć mu usta.
– Moja aktywność w zakresie sprawdzania Rafała Trzaskowskiego będzie kontynuowana, rzutuje poważnie na jego osobę. Z całą pewnością może ona być przyczyną tej desperacji obozu rządzącego, który chce mnie zamknąć. Moja widza na temat współpracowników Trzaskowskiego i mafijnych powiązań, może być krytyczna dla jego kandydatury prezydenckiej- przekonywał Ziobro.
– W związku z tym, że instytucje prawa karnego pozwalają pozbawiać kogoś wolności, nie mogą służyć sztuczkom, manipulacjom, zamykaniu przeciwników politycznych w aresztach – to nadużycie prawa i przestępstwo. W związku z tym kierujemy do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków nielegalnej komisji, którzy podjęli się działań desperackich, niemalże samobójczych, które miały doprowadzić do tego, by pozbawić mnie wolności – oznajmił polityk.
– Które miały zamknąć za kratkami przedstawiciela opozycji, by nie mógł krytykować Donalda Tuska. Desperację można było zobaczyć po wysłaniu trzech dużych wozów transmisyjnych. Tej stacji, która podlega bezpośrednio Donaldowi Tuskowi- mówił Zbigniew Ziobro, przypominając o pojawieniu się mediów w jego miejscowości i oświetlaniu reflektorem jego domu.
Czytaj też:
„Niedyskrecje parlamentarne”. Awantura w krakowskiej PO. Zemsta sztabu TrzaskowskiegoCzytaj też:
Patryk Jaki „wkręcony” przez dziennikarza. Zaczął krytykować słowa Ziobry