Dla dzieci nauka i rozrywka bez zabawek. Dla dorosłych własny świat, budowany w kontrze do laickiego otoczenia. Dwadzieścia kilometrów od Pałacu Kultury rośnie katolicka enklawa pod dyskretną opieką Opus Dei.
Korki, hałas, chaos. W zimie zaspy na chodnikach, w lecie każdy kawałek trawnika oblepiony ludźmi albo pokryty psimi odchodami. Rzeczywistość podziemnego parkingu w galerii handlowej i lęku o to, czy dziecku ktoś na ulicy nie wyrwie komórki, a pod szkołą nie sprzeda narkotyków. Agresja, pęd, strata czasu.
Tak mówią ci, którzy wyprowadzili się pod Warszawę. Biedniejsi do Łomianek i Nadarzyna, bogatsi do Konstancina albo Józefowa. Szczelny pierścień przedmieść to wciąż warszawska aglomeracja.
Do Józefowa od kilku lat ciągną zaangażowani katolicy. Wielodzietni i zamożni. – Ludzie, którym zależy. Świadomi – jak dobitnie podkreślają.
Wciągu ostatnich sześciu lat sprowadziło ich się tu kilkuset. Zwabiły ich przedszkola i szkoły pod patronatem Opus Dei.
=====
Więcej możesz przeczytać w 1/2011 wydaniu tygodnika e-Wprost .
Archiwalne wydania Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Komentarze
Szczęśliwe te dzieci, bo może uda im się uniknąć wpływu \"nowoczesnych\" koncepcji pedagogicznych.
@Czytelnik niezbyt regularny - normalność rodzica nie polega na posyłaniu dziecka do określonej szkoły. Może więcej obiektywizmu?
@Antylewus- Twoje słowa pozostawiam do oceny innych
Powyższe komentarze to jakby przypisy do artykułu...