Wszystkie te pasjonujące panów redaktorów tematy omawiane były głównie przez innych panów. Wśród wszystkich zapraszanych gości kobiety stanowiły zaledwie 14,6 proc. W telewizji publicznej, która – jak wiadomo – wypełnia „misję", kobiet było zaledwie 9 proc. Misja seksmisja?
A jacy to panowie goszczą na ekranach? „Eksperci", politycy, dziennikarze (i ks. Sowa). Przy czym warto zwrócić uwagę, że„eksperci” redukują się do wąskiej grupy celebrytów, znani politycy (znani z tego, że są znani) reprodukują się we wszystkich niemal programach, a dziennikarze stają się grupą zamkniętą i wielofunkcyjną. Głównym bowiem trendem w telewizji TVN 24 jest zapraszanie jednych dziennikarzy przez innych oraz tych innych przez tych pierwszych. Telewizja staje się nie dość, że homoseksualna, to jeszcze samowystarczalna. Przypomina to masturbację.
Medialny obraz społeczeństwa polskiego i jego problemów jest więc poważnie zniekształcony, ponieważ jest kształtowany przez pewną grupę (płciową). W komunizmie – jak pamiętamy – budowała go inna grupa (partyjna). Zachowując proporcje, można w jednym i drugim przypadku mówić o poważnym wypaczeniu funkcji zarówno informacyjnych, jak i opiniotwórczych mediów. Służą one bowiem zaledwie połowie społeczeństwa i wyrażają opinie niemal wyłącznie jednej płci.
„Płeć nie gra roli, chodzi o kompetencje" – mówi się. Jeśli tak, to dlaczego w programach opiniotwórczych widoczni są niemal wyłącznie mężczyźni? Przez przypadek? Nie ma tak tendencyjnych przypadków. Bo są kompetentni?
Otóż statystycznie to kobiety mają więcej kompetencji, bo są znacznie lepiej wykształcone. Ale są mniej widoczne, a nawet niewidoczne zupełnie i rzeczywiście nie zwiększają oglądalności, bo tu o to kryterium chodzi, a nie o jakieś kompetencje. By kobieta przebiła się, na przykład do programu Moniki Olejnik, musi mieć temperament posłanki Kempy lub oryginalność posłanki Rokity. Z badań wynika zresztą, że kobiety zapraszają do swoich programów chętniej mężczyzn niż inne kobiety. Nic dziwnego, w świecie mężczyzn trzeba się dostosować do seksistowskich norm, bo wypada się z głównego nurtu, który normy te kształtują.
W TVN 24 statystykę (20 proc. kobiet) podnosi taki program jak „Babilon", gdzie występują same panie. Warto jednak zwrócić uwagę, że nawet sama jego nazwa wymyślona przez wydawcę (mężczyznę) ma informować o tym, że nie jest to poważny, opiniotwórczy program. Bo kobiecy. Czy komuś mogłoby wpaść do głowy, by nazwać „Kawę na ławę” „Misją seksmisją”, choć nazwa ta dokładnie oddaje istotę tego programu? Oczywiście, że nie, bo to, co mówią mężczyźni, jest ważne i uniwersalne, nawet jeśli mówią głupio. Bo to mówią mężczyźni.
Zachęcam państwa do oglądania wieczornych programów informacyjnych i opiniotwórczych w genderowych okularach, czyli takich, dzięki którym dostrzega się płeć. Okaże się, że jest to najważniejsze kryterium doboru zarówno informacji, jak i opinii. Misję seksmisji media pełnią od dawna. I może pora ją zakończyć. Nie dla kobiet. Dla uzyskania rzetelnego obrazu świata.
PS Badania zostały wykonane na zlecenie Kongresu Kobiet w dniach od 11.04 do 18.05. Monitorowane były 432 audycje publicystyczne w radiu (Program III PR, Radio Zet, TOK FM, RMF FM) i telewizji (TVP 1, TVP 2, TVP Info, TVN 24, Polsat News). Badania są kontynuowane.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.