Na dzieci przyjdzie jeszcze pora

Na dzieci przyjdzie jeszcze pora

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polacy dojrzeli do związków partnerskich, uznania prawa par gejowskich i lesbijskich do posiadania dzieci. Tylko politycy mają z tym problem – mówi Robert Biedroń, poseł Ruchu Palikota.
MARTA BRATKOWSKA: Długo będzie pan dziś siedział w Sejmie?
ROBERT BIEDROŃ: Do oporu.
A później?
Wrócę do domu. Do mojej rodziny.
Tej, o której nic nie ma w konstytucji?
Nie czuję tak tego.
Jak to? Przecież jej najsłynniejszy ostatnio artykuł 18. głosi, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, nie dwóch mężczyzn czy dwóch kobiet.
Właśnie nie. Konstytucja mówi tylko, że państwo chroni małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Nie wyklucza, nie zakazuje przecież innych związków. Tylko stwierdza, że nie podlegają one ochronie. My nie stawiamy znaku równości między małżeństwem i związkiem partnerskim. To zupełnie inne instytucje. Chcemy jedynie uregulowania podstawowych kwestii. Chciałbym móc, gdy mój partner zachoruje, decydować o jego leczeniu. Chcę też, by on, kiedy umrę, miał prawo zdecydować, gdzie będę pochowany.
Od 9 lat żyje pan w udanym związku z jednym mężczyzną…
Prawie od 10.
Czy więc po takim czasie ten papier jest wam do czegokolwiek potrzebny? Naprawdę jest tak, że musicie mieć zaświadczenie, że się kochacie i jesteście razem?
Jeśli się jest tak długo ze sobą, to już nic więcej nie potrzeba.
Zwykle w związkach co cztery–pięć lat następuje kryzys…
Nigdy nie mieliśmy kryzysu. Jeśli mówimy o patologii, to to jest jedyna patologia w naszym związku.
A jak było w poprzednim?
Trwał trzy lata. Ale byłem wtedy strasznie młody. Miałem zaledwie 23 lata.
Czyli jest pan seryjnym monogamistą?
Raczej związkowym monogamistą.
Więcej możesz przeczytać w 31/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.