Amerykańska prasa pisze o nich: „oto zbawiciele garażowego rocka”. Ale japandroids nie dbają o takie szumne określenia. W tym tygodniu dwukrotnie wystąpią w Polsce. Rozmawiamy z perkusistą zespołu Davidem Prowse'em.
Jan Błaszczak: Dlaczego tak nie lubicie rodzinnego Vancouveru? Podobno pierwszą płytę nagraliście, by ruszyć w trasę, a drugą – żeby z niej nie wracać.
David Prowse: Wiesz, ciągle tam leje i leje… Rzeczywiście, kiedyś tak powiedzieliśmy, ale mieliśmy na myśli samą ideę podróżowania. Dla nas koncerty są esencją Japandroids, dlatego cieszymy się, że znów ruszamy w trasę.
Zanim osiągnęliście sukces, przez lata grywaliście po garażach – nie brakuje wam spontaniczności tamtych lat?
David Prowse: Wiesz, ciągle tam leje i leje… Rzeczywiście, kiedyś tak powiedzieliśmy, ale mieliśmy na myśli samą ideę podróżowania. Dla nas koncerty są esencją Japandroids, dlatego cieszymy się, że znów ruszamy w trasę.
Zanim osiągnęliście sukces, przez lata grywaliście po garażach – nie brakuje wam spontaniczności tamtych lat?
Więcej możesz przeczytać w 35/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.