Bezrobocie pobiło rekord – 14,2 proc. – i jest najwyższe od sześciu lat. To nie jest pełny obraz sytuacji, bo nie uwzględnia bezrobocia ukrytego. Liczbę osób, które nie są zarejestrowane i zrezygnowały z poszukiwania pracy, szacuje się na blisko pół miliona. To oznacza, że realnie pracy nie ma w Polsce blisko 2,8 mln obywateli! Co na to rząd? Trudno stwierdzić, by miał jakiś sensowny program walki z tym problemem. Kryzys na rynku pracy dopiero się zaczyna. Gigantyczne zwolnienia zapowiedziało już kilku dużych pracodawców, a mniej spektakularne odbywają się stale w większości polskich firm.
W drugim exposé Donald Tusk, mówiąc o kryzysie i walce z bezrobociem, stwierdził, że trzeba robić wszystko, aby miejsc pracy nie ubywało, ale przybywało. Dzieje się dokładnie odwrotnie. Podwyższenie płacy minimalnej tylko pogorszyło sytuację tych najmniej zarabiających, bo dla pracodawcy koszt zatrudnienia jednego pracownika na pensji minimalnej wzrasta o 1449 zł rocznie. Co to oznacza? Cięcia stanowisk. Co w tym czasie robił rząd? Niewiele. U progu kryzysu nie uchwalono ustawy antykryzysowej. Zamiast tego znacząco wzrosły koszty pracy, podatki i składki na ZUS. Urzędy pracy stały się tylko miejscem rejestrowania bezrobotnych i przyznawania zasiłków oraz ubezpieczenia zdrowotnego. W to, że na urzędowej tablicy ogłoszeń można znaleźć ofertę pracy, nikt z na poważnie szukających zatrudnienia nie wierzy. Zresztą część z nich pracuje. W szarej strefie. Jak wielu? Najbardziej aktualne dane GUS są z roku 2009. Wtedy na czarno zatrudnionych było 436 tys. osób. Dekoracyjne programy pomocy bezrobotnym kosztują miliardy złotych, ale mają żenującą, 50-procentową skuteczność. A większość z tych, którym uda się znaleźć zatrudnienie, wyszukuje je na własną rękę. Państwo wydaje miliardy złotych na szkolenia i próby przebranżowienia bezrobotnych. W rzeczywistości działalność ta przynosi mizerne, a właściwie żadne efekty.
Archiwalne wydania Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Komentarze
Mamy zatem 60 mld pln marnotrawionych na rok. Wspomnę ,że w 1990 roku rzadko kto posiadał w urzędach komputer a dzisiaj ma go prawie każdy urzędnik. Idąc dalej i myśląc logicznie - postęp technologiczny szkodzi Polsce (ha ,ha ,ha) albo żaden rząd od 1990 roku nie potrafi zarządzać krajem . Wybierzcie sobie wersję jaką chcecie.
Dodam coś jeszcze o ukrytym bezrobociu:
1.Jestem bez pracy od 6 m-cy (a szukam intensywnie i mam bardzo dużą praktykę zawodową, obniżyłem również swoje wymagania finansowe o 30 %, niestety brakuje nawet ofert zatrudnienia)
2. Nie mogę sie zarejestrować jako bezrobotny bo osiągam dochody (1500 pln) z wynajmu. Koszty w postaci kredytu i czynszu to jakieś 2000 pln.
No i bądź tu normalnym obywatelem.