Gdyby dziennikarze mogli obserwować konklawe, zanudziliby się na śmierć – mówił w 2002 r. emerytowany arcybiskup Wiednia kard. Franz König. Bo choć ceremonie towarzyszące wyborowi biskupa Rzymu wzbudzają ogromne zainteresowanie, tak naprawdę do szczególnie widowiskowych nie należą – przypominają senne nabożeństwo. Ten pozorny spokój nie oznacza jednak, że wyborom papieża nie towarzyszą emocje, chłodne kalkulacje, a nawet frakcyjne walki. W tym roku polityki jest nawet więcej niż zwykle. Po raz pierwszy od stuleci konklawe nie odbywa się bowiem w atmosferze żałoby po śmierci papieża, co sprzyja konfrontacyjnym dyskusjom na najwyższych szczeblach kościelnej władzy.
Jednak nie tylko z tego powodu kardynałowie odnajdują się w wyborczej atmosferze dużo lepiej niż osiem lat temu. Aż 50 elektorów (na 117) uczestniczyło w poprzednim konklawe. Dzięki temu świetnie się orientują, jak zawiązywać koalicje czy lobbować za swoim kandydatem. Dla porównania, w 2005 r. doświadczenie z poprzedniego konklawe miało jedynie dwóch elektorów (w tym sam Joseph Ratzinger). Wszystko to sprawia, że wybór papieża może przebiegać bardziej burzliwie i zapewne przyniesie większą niespodziankę niż poprzednio.
Po pierwsze, kongregacje
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.