Tylko na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich od maja utonęło już sześć osób, podczas gdy w całym 2012 r. – cztery. Przyczyną aż 70-80 proc. wypadków jest alkohol, a niemal wszystkie są wynikiem ludzkiej głupoty. Na Szlaku Wielkich Jezior działa Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. – Na wodzie mogą się zdarzyć te wszystkie wypadki co na lądzie – rany kłute, cięte, szarpane, złamania, urazy głowy, zawały, poparzenia, zaostrzenia chorób przewlekłych, ukąszenia owadów, ale z tą różnicą, że poszkodowany może nie móc oddychać, bo znajdzie się pod wodą. – Jesteśmy przygotowani na wszystkie ewentualności – mówi Zbigniew Kurowicki, prezes MOPR w Giżycku.
Przyczyną wielu nieszczęść jest kąpiel w niedozwolonych miejscach. Najlepiej się kąpać tam, gdzie mamy grunt. Do wody należy wchodzić powoli, przyzwyczajając mięśnie do zmiany temperatury. Jeżeli wybieramy miejsce niestrzeżone lub wypływamy dalej, róbmy to zawsze w asyście drugiej osoby. Płynąc łódką, nie skaczmy z niej do wody, bo możemy doznać wstrząsu termicznego lub urazu. Zakotwiczmy łódź, zanurzajmy się stopniowo, sprawdźmy, co się znajduje pod wodą, i wtedy cieszmy się kąpielą.
3 km głupoty
Kto był na spływie kajakowym, przyzna, że kamizelki ratunkowe najczęściej służą do… siedzenia na nich. Gdy kajak zatonie, zostajemy bez ochrony. – Kajakarze zamiast płynąć wzdłuż brzegu, wypływają np. na środek jeziora Niegocin, trzeciego pod względem wielkości na Mazurach, a gdy gwałtownie się zmienia pogoda, mają do pokonania 3-4-kilometrowy dystans, zanim będą bezpieczni. Pseudowodniacy lekceważą też ostrzeżenia pogodowe, które są wysyłane w postaci sygnałów świetlnych z lądu na całym Szlaku Wielkich Jezior – mówi Zbigniew Kurowicki. Przed wyruszeniem w rejs jachtem lub łodzią należy sprawdzić, czy sprzęt jest sprawny, zapoznać się z mapami i zlokalizować miejsca potencjalnie niebezpieczne. Na dużym jachcie można przebywać bez kamizelek, jednak gdy siła wiatru dochodzi do 3-4 stopni, trzeba je włożyć. – Wypływając na wodę, orientujmy się, gdzie jesteśmy. Ostatnio wzywający pomocy mężczyzna nie był w stanie powiedzieć niczego poza tym, że dzień wcześniej był w Mikołajkach. Na szczęście nasi ratownicy potrafią tak pytać, by zlokalizowanie takich osób było możliwe – opowiada prezes MOPR. Osoby pływające na skuterach i łodziach motorowych często podpływają blisko plaż, zagrażając życiu kąpiących się tam osób. Należy korzystać z miejsc przeznaczonych do uprawiania sportów motorowodnych, których jest naprawdę wiele.
Kiedy tonie człowiek
Gdy widzimy, że ktoś tonie, pierwszą czynnością jest powiadomienie odpowiednich służb. Jeśli nie znamy numeru pogotowia wodnego, dzwońmy na policję, pogotowie. – Jeżeli nie zostaliśmy przeszkoleni, nie skaczemy na ratunek, bo tonący nas skrępuje i wciągnie w toń. Rzucamy koło, podajemy kij, koszulkę – cokolwiek, czego można się złapać. Gdy ofiara jest przytomna, uspokajamy, ale nie odwołujemy pomocy. Gdy nie oddycha, układamy na plecach, sprawdzamy, czy nie ma czegoś w ustach, i przystępujemy do akcji ratunkowej – dwa wdechy i 30 uciśnięć klatki piersiowej na zmianę do przyjazdu ratowników.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.