Trudna partia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ewa Kopacz jeszcze nie została premierem, a lista kłopotów w PO, które ją czekają, jest coraz dłuższa.

Kancelaria premiera. Ubiegły wtorek. Trwa ostatnie posiedzenie rządu. – Dlaczego mi się tak dziwnie przyglądacie? – pyta Tusk. Ministrowie patrzą na siebie. Cisza. W końcu głos zabiera wicepremier Janusz Piechociński. – Dobrze, ja mogę to powiedzieć. Oni wszyscy liczą na to, że ich z sobą zabierzesz – odpowiada. Bo pytanie, kto zostaje w rządzie, a kto wylatuje, zajmuje głowy polityków. Powód? Wielu polityków PO spodziewa się, że po wyjeździe Tuska z Polski partię i rząd ogarną wewnętrzne spory. I że Ewa Kopacz może mieć problem, żeby nad nimi zapanować. Tym bardziej że potencjalnych konfliktów jest całe mnóstwo.

SIKORSKI. KOPNIAK W GÓRĘ

W pierwszy spór Ewa Kopacz weszła z szefem MSZ Radosławem Sikorskim. – Radek postawił warunek. Za pozostanie w rządzie zażądał dla siebie stanowiska wicepremiera – mówi współpracownik marszałek Sejmu. Nie dostał, bo w myśl planów przyszłej premier ma być ono zarezerwowane dla Tomasza Siemoniaka, obecnego i przyszłego ministra obrony narodowej. Uzasadnienie jest proste: wojna za wschodnią granicą. Sikorskiemu zaproponowano więc posadę marszałka. – Sikorski miał kilka faz. Najpierw obraził się, że ma być zwykłym ministrem. Potem uznał, że ministrowanie daje realną władzę, a przewodniczenie parlamentowi jest raczej funkcją ozdobną. Na końcu doszedł jednak do wniosku, że marszałkowanie to najlepsza rzecz, jaka może go teraz spotkać. Ale wtedy do gry włączył się Cezary Grabarczyk – opowiada polityk PO. Wiadomo, że to Grabarczyk, były minister infrastruktury, a obecnie wicemarszałek Sejmu, miał ogromną ochotę na objęcie stanowiska po Ewie Kopacz. Jako szef spółdzielni, czyli nieformalnej frakcji posłów PO, którzy – w przeciwieństwie do schetynowców – stanowili lojalne zaplecze rządu, uważał, że jego sukcesja jest naturalna. Swoje aspiracje ujawnił nawet publicznie. – Ewa strasznie się o to wkurzyła. Po negocjacjach Czarek w końcu zgodził się na wejście do rządu. Ma zastąpić Marka Biernackiego na stanowisku ministra sprawiedliwości. A Radek łaskawie zgodził się zostać marszałkiem. Oczywiście będzie to sprzedawał jako swój sukces, awans, potencjalną trampolinę do przyszłej prezydentury. Ale straconego wicepremierowania Ewie z całą pewnością nie zapomni – wyrokuje poseł Platformy.

SCHETYNA. SEPARATYSTA Z PIECZARY

Więcej możesz przeczytać w 38/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.