Panna młoda na deskorolce

Panna młoda na deskorolce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Suknia od projektanta, impreza przygotowana przez wedding plannera, foodtracki zamiast bigosu, no i ślub w plenerze. Polacy z klasy średniej odrzucają tradycję i nowobogacki przepych.

Śluby zaczynają być dla ludzi – wzdycha z ulgą stylistka Monika Jurczyk. Przez lata unikała takich zleceń. Jak przyznaje, spełnianie wymagań z rodzaju „chcę być księżniczką” oraz niekończące się oczekiwanie na akceptację matki, babki i ciotek, było nie do zniesienia. – Jednak moje ostatnie zlecenie jest symptomatyczne: minimalistyczna sukienka od Gosi Baczyńskiej z odkrytymi plecami, a do tego wianek w roli welonu i klasyczny warkocz zamiast tapiru. I żadnego użerania się z rodziną! Nie tylko ona widzi przemiany weselnych obyczajów. Ludyczna ceremonia nadal – co prawda – ma się dobrze i filmy pokroju „Wesela” Wojtka Smarzowskiego wciąż można traktować jak dokument. Jednak coraz więcej Polaków chce wesela w dobrym guście. W kolorowych magazynach oglądamy wysmakowane śluby gwiazd, w niczym nieprzypominające przaś nych popijaw, z oczepinami i zaśpiewami typu „a teraz idziemy na jednego”. Bogacimy się, podróżujemy, kształcimy i chcemy, by oprawa tak istotnego dnia była zgodna z naszym stylem życia. Przede wszystkim jednak uniezależniamy się od rodziców. To oni od pokoleń decydowali o formie wesela i łożyli na nie w myśl hasła „zastaw się, a postaw się”. – Coraz więcej ślubów zawieranych jest w późniejszym wieku, kiedy ludzie mają odwagę sprzeciwić się woli rodziców i są niezależni finansowo, więc sami decydują – przyznaje Karolina Waltz, ekspertka z portalu ślubnego Bridelle.pl.

Więcej możesz przeczytać w 25/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.