Patrol słonecznych seriali

Patrol słonecznych seriali

Dodano:   /  Zmieniono: 
Hollywood sięga po stare seriale i przerabia je na filmy fabularne. Po „Drużynie A” czy „Starskym & Hutchu” przyszedł czas na „Słoneczny patrol”. Tym razem bez biustu Pameli Anderson.

Ta scena przeszła do historii popkultury. Pamela Anderson w marchewkowym stroju kąpielowym biegnie po kalifornijskiej plaży. Wiatr od oceanu rozwiewa jej włosy, a piersi, wypełnione wtedy jeszcze implantami umiarkowanych rozmiarów, falują miarowo. Wszystko filmowane jest w zwolnionym tempie, co nadaje całej scenie majestatyczny charakter. Znacie? To obejrzycie jeszcze raz. Hit lat 90., popularny także w Polsce, „Słoneczny patrol” zostanie przeniesiony na ekran kinowy. Pytanie tylko, co na to publiczność. Przecież od zakończenia produkcji serialu minęło już 15 lat, a od czasu jego największych triumfów prawie 20. W tamtych czasach Pamela Anderson była symbolem seksu.
Cały świat ekscytował się jej sekstaśmą (z ówczesnym mężem – muzykiem Tommym Lee), bodaj pierwszą z udziałem gwiazdy, którą wrzucono do internetu. Owszem, trochę się z biustu Pameli podśmiewano, bo wskutek licznych operacji miał objętość arbuzów, ale aktorka nie przypadkiem lądowała rekordową liczbę razy na okładce „Playboya”. Również męski David Hassellhoff ze swoim owłosionym torsem podobał się w tamtych czasach kobietom. Dziś takie gwiazdy zrobiłyby z filmu kabaret, dlatego producenci zadbali o to, żeby obsadę nowego „Słonecznego patrolu” dopasować do aktualnych trendów. Warto się temu bliżej przyjrzeć, bo to symboliczna zmiana.

Nogi zamiast silikonu

Nowym wcieleniem Hasellhoffa ma być niejaki Dwayne Johnson, posługujący się wszystko mówiącym pseudonimem „Skała”. Tej skały nie porasta żadne źdźbło ani nawet kępka mchu. Wszystko jest starannie wydepilowane, żeby nie zasłaniać jego monstrualnej muskulatury. Dwayne Skała Johnson jest posiadaczem byczego karku i bicepsów, na których trzeszczą nawet najbardziej elastyczne wdzianka z lycry. Z taką posturą Dwayne w roli ratownika mógłby przyprawić niejednego tonącego o skurcz lub palpitację serca, ale czego wymagać od byłego zapaśnika z Samoa, który drogę do filmu wyrąbał sobie ciężką pracą ze sztangą w siłowni. To właśnie Skała jest nowym bohaterem naszych czasów, cudownym dzieckiem sterydów anabolicznych i narcyzmu, pielęgnowanego w klubach fitness. Skała jako aktor najbardziej znany jest z kilku części filmu „Szybcy i wściekli”, popularnego wśród piratów drogowych na całym świecie. Przy nim Hasselhoff wypada jak poczciwina, kojarzący się co najwyżej z przysłowiowym Januszem, walczącym o jak najwięcej miejsca na swój plażowy parawan. Pamelą Anderson naszych czasów jest co prawda także blondynka, ale na tym podobieństwa do byłego króliczka „Playboya” się kończą. Jej miejsce zajmie prawdziwa supermodelka, znana również z romansu z jednym z herosów popkultury, Leonardem di Caprio. Dziewczyna nazywa się Kelly Rohrbach. Wcześniej grywała małe rólki, głównie w telewizji. Wystąpiła też w prestiżowej sesji kostiumów kąpielowych magazynu „Sports Illustrated”. A jeszcze wcześniej grała w uniwersyteckiej lidze golfowej, i to na tyle dobrze, że dzięki temu dostała stypendium na Georgetown University. Seksapil Kelly Rohrbach nie jest tak nachalny jak Anderson. Zamiast silikonu mamy autentyczną sportową sylwetkę i nogi tak długie, że ciągną się od Key West do Cape Canaveral (nowy film – w przeciwieństwie do kalifornijskiego serialu – kręcony jest na Florydzie). W ogóle z tym seksem w nowym „Patrolu” może być kiepsko, skoro producenci pokazują zdjęcia aktorek zaangażowanych do filmu występujących w strojach kąpielowych, o zgrozo!, z długim rękawem.

Święty Hans

Fabułą nowej wersji „Słonecznego patrolu” nikt nie zaprząta sobie głowy. Bo i po co? Oryginał był oglądany nie dla scenariuszowych fajerwerków, tylko dla zgrabnych dziewczyn, biegających w kostiumach kąpielowych po plaży. Trudno też spodziewać się, że film, w którym główne role zagra Skała Johnson i była dziewczyna Leonarda di Caprio zaskoczy widzów walorami artystycznymi. Hollywood wierzy jednak, że da się na tym zarobić. To kolejny z popularnych seriali, które chociaż dawno spadły z telewizyjnych ramówek, mają zyskać drugie życie na dużym ekranie. Do tej pory parę razy udało się wyśmienicie.

Ot choćby cykl „Mission Impossible” z Tomem Cruisem w roli agenta Ethana Hawka. Do dziś doczekał się aż pięciu odsłon kinowych (szósta pojawi się wkrótce), a łącznie zarobił już dobre 2,5 mld dolarów. To kinowa adaptacja serialu z przełomu lat 60. i 70., który wracał w latach 80. i na początku 90. Producentom udało się tchnąć nowe życie w tę wyciągniętą z lamusa historię, ale już w przypadku kultowego „Świętego” zabieg się nie powiódł. Film pogrzebał wybór Vala Kilmera na odtwórcę głównej roli finezyjnego złodzieja Simona Templara. W oryginale grał go późniejszy agent 007 Roger Moore, który ma naturalny wdzięki i dowcip. W kinowym sequelu kompletnie tego zabrakło. Także w Polsce granie na sentymentach widowni skończyło się fiaskiem. Tak było w przypadku „Stawki większej niż życie”, bez wątpienia najpopularniejszego serialu telewizyjnego Układu Warszawskiego. Na rywalizacji Hansa Klossa z Brunnerem wychowały się całe pokolenia, ale nie uratowało to próby odgrzania historii w filmie pełnometrażowym. Zapowiadano remake w dobrym hollywoodzkim stylu, nadzieję dawało nazwisko znanego ze świetnego „Pitbulla” Patryka Vegi. Efekt był jednak mizerny. Podobnie jak widownia (niewiele ponad 200 tys. osób). Nie pomógł nawet pomysł z zatrudnieniem Stanisława Mikulskiego i Emila Karewicza.

Za udział w „Stawce większej niż śmierć” Marta Żmuda Trzebiatowska dostała nawet prześmiewczą nagrodę Węża dla najgorszej aktorki roku 2013. To jest zresztą przypadek podobny do „Świętego”, bo twórcy filmu fabularnego zrobili go zdecydowanie zbyt serio, bez dowcipu i polotu. A jako obraz wojenny „Hans Kloss” kompletnie się nie sprawdził. Nieźle wypadały za to kinowe wersje filmów, które zrobiono z przymrużeniem oka. Choćby „Drużyna A”. Oryginalny serial opowiadał historię grupy weteranów z Wietnamu, walczących z przestępczością nie do końca zgodnie z przepisami. Bandytów gromili z pokładu charakterystycznego vana, prowadzonego przez obwieszonego złotem awanturnika o pseudonimie Mister T. Krytykowany w swoim czasie (połowa lat 80.) za epatowanie przemocą i seksizmem serial wydaje się dziś familijną rozrywką. Bohaterowie dowodzeni przez pułkownika Deckera lali się na prawo i lewo, używając przy tym nie tylko pięści i kijów baseballowych, ale także broni maszynowej i materiałów wybuchowych. Mimo tej eskalacji przemocy wszystko kończyło się zazwyczaj na kilku guzach szwarccharakterów i ogólnej demolce.

Pastisz

W 2010 r. „Drużyna A” wróciła w wysokobudżetowej wersji z Liamem Neesonem w roli pułkownika Deckera. Liczba wybuchów i kanonad z broni palnej wzrosła wprost proporcjonalnie do liczby trupów, których już nie da się uniknąć we współczesnym kinie akcji. A jednak udało się odtworzyć charakterystyczny (nieco przyciężki) dowcip oryginału. Podobnie było w przypadku „Starsky’ego & Hutcha”. Pod koniec lat 70. sensacyjny serial o dwóch detektywach cieszył się popularnością na całym świecie. Kiedy wrócił w roku 2004, od razu jasne było, że to pastisz, jako że do ról głównych zatrudniono komików Bena Stillera i Owena Wilsona. A oglądając film, można było odnieść wrażenie, że fabuła to tylko pretekst do zabawy w lata 70. Stylistyka, ciuchy, muzyka – wszystko było jak w tamtych czasach, tylko bardziej. I w sumie okazało się to całkiem zabawne. Mało prawdopodobne, że reaktywowany na potrzeby kina „Słoneczny patrol” pójdzie w tę stronę. Obsada raczej na to nie wskazuje. Jedno jest pewne. Napompowany sterydami Dwayne Skała Johnson na pewno nie powtórzy tego, co powiedział kiedyś David Hassellhoff, gdy zapytano go, dlaczego rezygnuje z udziału w serialu o najpopularniejszych ratownikach świata: – Mam już swoje lata i moja figura nie jest doskonała. Nie mam już ochoty spędzać na planie 12 godzin na ciągłym wdechu.

Więcej możesz przeczytać w 11/2016 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.