Kto w Europie kocha Putina

Kto w Europie kocha Putina

Władimir Putin (fot. kremlin.ru) 
Wydalenie setki rosyjskich szpiegów z UE nie ma większego znaczenia, jeśli Niemcy dalej forsują budowę Nord Stream 2

Peanom na temat europejskiej solidarności wobec agresywnych zachowań Rosji nie ma od kilku dni końca. Oto dzielne rządy UE postanowiły ukarać Putina za to, że kazał otruć w Anglii Siergieja Skripala, oficera własnego wywiadu GRU, który zdradził kilka lat temu Rosję i pracował dla Wielkiej Brytanii. Po długich namysłach rządy unijne postanowiły wydalić dużą grupę rosyjskich szpiegów, działających pod przykrywką dyplomatów. Solidarność jest tylko częściowa, bo kilka krajów, m.in. Austria, Słowacja i Belgia się wyłamały z tego heroicznego gestu.

Oczywiście Putin nic sobie z tego nie robi, uparcie zaprzeczając, że rosyjskie służby miały cokolwiek wspólnego z próbą otrucia Skripala. Spokój Kremla jest w pełni uzasadniony. Rosjanie pozwalają Europie cieszyć się symbolicznymi gestami, bez większego znaczenia, bo wiedzą, że wyrzucenie kilku agentów nie zaszkodzi za bardzo ich interesom. Prawdziwym ciosem, który mógłby Putina zaboleć, byłoby zablokowanie gazociągu Nord Stream 2, zwiększającego zależność Europy od gazu z Rosji z pominięciem tranzytu przez Polskę i Ukrainę.

Moskwa prze do realizacji tego projektu, wiedząc, że przekreśli on ukraińskie ambicje wyrwania się z orbity wpływów Moskwy. Może też być wygodnym narzędziem szantażowania Polski, jednego z najbardziej krytycznie nastawionych do Rosji państw UE. Temu bardzo groźnemu z puntu widzenia bezpieczeństwa i europejskiej solidarności projektowi jednak nic nie zagraża.

Gdy europejskie media ekscytowały się wydaleniem szpiegów rosyjskich niemiecki urząd hydrograficzny dał zgodę na budowę rury Gazpromu w niemieckiej strefie ekonomicznej Bałtyku. Było to ostatnie pozwolenie potrzebne do finalizacji strategicznego projektu Putina. Przyjaciele w Berlinie znowu nie zawiedli.