Nowa twarz, nowe życie. Joanna Gnosowska po przeszczepie

Nowa twarz, nowe życie. Joanna Gnosowska po przeszczepie

Joanna Gnosowska
Joanna Gnosowska Źródło:Wprost / BARTEK SADOWSKI
Przeszczep twarzy uratował jej życie. Joanna Gnosowska to pierwsza Polka, i do tej pory jedyna, której przeszczepiono twarz.

– Jest twarz – oznajmiła rodzinie 29-letnia Joanna Gnosowska, odkładając słuchawkę telefoniczną. Choć wszyscy czekali na tę wiadomość, teraz struchleli. Zaniemówili. Był grudzień. Pięć lat temu.

Następnego dnia już byli w Centrum Onkologii w Gliwicach.Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Choć lekarze zapewniali, że do ostatniego momentu, czyli do podania znieczulenia i narkozy dziewczyna może się rozmyślić, Joanna nie zawahała się ani przez chwilę.Operacja trwała 23 godziny.

O przeszczepie twarzy Joanna zdecydowała sama. I sama o niego zawalczyła. – Zobaczyłam w telewizji śniadaniowej, jak prof. Adam Maciejewski, chirurg onkologiczny, opowiadał o szansie na przeszczepienie twarzy. Na świecie to już się wydarzyło. Doktor szukał osób po wypadkach albo z niezłośliwym nowotworem. Oglądałam program i marzyłam, że to mi się przydarzy. Ale długo zwlekałam, zanim wysłałam do doktora list. Chyba się bałam, że stracę tę ostatnią nadzieję, gdy mnie nie zakwalifikują – opowiada. W końcu się odważyła i wysłała email. – Odpowiedź przyszła bezzwłocznie. Lekarz zaprasza na konsultacje. Pojechałam. Zostałam zakwalifikowana.

Gdy Joanna się urodziła, wyglądała jak każde niemowlę. Ale z czasem twarz zaczęła puchnąć, na całym ciele pojawiły się guzy, najwięcej na głowie. Gdy skończyła cztery lata, lekarze zdiagnozowali nerwiakowłókniakowatość typu 1, inaczej zespół Recklinghausena lub neurofibromatozę. To choroba nowotworowa, genetyczna, która powoduje guzy pod skórą i ogromne deformacje twarzy i czaszki (typ 2 jest jeszcze bardziej agresywny, bo atakuje mózg i rdzeń kręgowy). Ale było tylko gorzej. Bo choć guzy same w sobie nie są złośliwe, tworzyły się w takich miejscach, że zagrażały życiu. – Guzy w jamie ustnej utrudniały jedzenie i niemal uniemożliwiały oddychanie. Choroba zaatakowała rogówkę (lewą gałkę oczną trzeba było usunąć, a prawa jest wytrzeszczona przez zniekształcony oczodół – red.), więc traciłam wzrok. Zaatakowała nerwy słuchu i niemal straciłam słuch. Lekarze nie mieli dobrych wieści. Sytuacja stała się krytyczna.

Gdyby nie przeszczep, Joanny prawdopodobnie już by na świecie nie było. O dawczyni Gnosowscy do dziś wiedzą tylko tyle, że była z Warszawy, miała 19 lat i zginęła w wypadku samochodowym. – Wielu pyta nas, czy chcielibyśmy poznać rodzinę dawczyni. Nie, jeszcze nie jesteśmy gotowi. Ci ludzie żyją w wielkim bólu po stracie córki. Nie wiadomo jak by zareagowali, być może byłby to wielki cios – tłumaczy matka.

I wspomina, gdy pierwszy raz zobaczyła córkę z nową twarzą. – Tuż po operacji pozwolili nam zobaczyć ją przez szybę. To nie jest tak jak w filmie, nie miała opatrunków ani bandaży na twarzy. Zobaczyłam śliczną, gładką buzię, mały nosek, kształtne ustka – opowiada matka. Gdy Joanna się wybudziła, od razu próbowała ręką sięgnąć do twarzy, ale nie trafiała. Pielęgniarka pokierowała jej dłoń. Tak bardzo chciała ją poczuć, dotykać. – Staliśmy za szybą i płakaliśmy. Płakał lekarz, pielęgniarka i anestezjolog. Wszyscy wyliśmy. Oto stał się cud: moja córka zyskała nową twarz. I nowe życie.

Czytaj też:
Pierwsza Polka po przeszczepie twarzy i tajemnice szafy Kiszczaka. Co jeszcze w nowym „Wprost”?

Galeria:
Joanna Gnosowska po przeszczepie twarzy. Od operacji minęło 5 lat
Źródło: Wprost