Jean-Claude Juncker i jego koniaki

Jean-Claude Juncker i jego koniaki

Jean-Claude Juncker
Jean-Claude Juncker Źródło: Newspix.pl / ABACA
Szef Komisji Europejskiej, który za mniej więcej miesiąc zakończy swoje urzędowanie w Brukseli, powiedział w wywiadzie dla Rzeczpospolitej, że nawet jeżeli PiS wygra tegoroczne wybory parlamentarne, to Polsce i tak nie grozi Polexit.

Konstatacja ta nie może być zaskakująca dla nikogo, kto stara się patrzeć na polską politykę nie w kategoriach plemiennych tylko chłodno analizując fakty. A jednak wywołała małą burzę. Jacek Saryusz-Wolski dawniej związany z PO, obecnie kandydat PiSdo europarlamentu ucieszył się z wyznania Junckera. Zupełnie jakby zapewnienia lidera obozu Zjednoczonej Prawicy Jarosława Kaczyńskiego czy premiera Mateusza Morawieckiego, że o żadnym Polexicie nie ma mowy, uważał za mniej wiarygodne, niż słowa ustępującego szefa Komisji Europejskiej.

Z kolei Leszek Miller, kandydat Koalicji Europejskiej na posła Parlamentu Europejskiego dosyć obcesowo zarzucił Junckerowi, że mówiąc o tym, iż Polexitu nie będzie, być może wypił trochę ponad miarę koniaku. Podejrzenia o nadmierną skłonność do koniaku pojawiają się ilekroć Jean-Claude Junckerowi zdarzają się niekonwencjonalne zachowania - zbyt kordialne powitania, publiczne poklepywania polityków itd. Dotychczas jednak nikt nie zarzucał mu nadmiernego spożycia napojów wyskokowych, tylko dlatego, że w wywiadzie prasowym powiedział coś, co komuś innemu się nie spodobało.

Wywiad Junckera jest nie w smak Koalicji Europejskiej, bo jej politycy przekonują wyborców, iż Polexit jest tuż tuż, a słowa szefa Komisji Europejskiej osłabiają tę narrację. Ale żeby z tego powodu wyliczać autorowi spożyte koniaki, to jednak nieładnie. Jakżeż niepewna siebie musi być nasza elita polityczna, sokoro jeden europejski polityk, jednym zdaniem może wywołać tak wielką konsternację.

Źródło: WPROST.pl