Wielki powrót haftów

Wielki powrót haftów

Anna Zajdel
Anna Zajdel Źródło: Beata Zajdel
– Haft zaangażowany to dla mnie głos w dyskusji. Nie czuję się wprawną mówczynią, nie stoję na barykadach i nie zagrzewam do walk, jednak chcę zabierać głos w ważnych sprawach – wyjaśnia Anna Zajdel, feministka, aktywistka, wokalistka punkowej grupy El Banda oraz Santy Ireny, jedna z najprężniej działających propagatorek zaangażowanego haftowania w Polsce.

Gdyby nie feministyczne hasła, które haftowane były w ostatnich latach choćby w związku z protestami przeciwko ograniczaniu prawa do aborcji, ten rodzaj robótek ręcznych prędko nie wyszedłby z artystycznego podziemia. W powrocie do haftowania niebagatelną rolę odegrała artystka i aktywistka z Krakowa, Monika Drożyńska. To z jej inicjatywy powstał na przykład haftowany baner z hasłem „Myślę, czuję, decyduję” wykorzystywany w czasie czarnego protestu. Także o serii „Haft miejski” autorstwa Drożyńskiej było głośno, bo artystka uprawiała partyzantkę haftując między innymi na zagłówkach foteli w PKP, hotelowych kocach, poszewkach, czy serwetkach. „Haftowanie obsesyjne, kompulsywne. Teksty przeczytane, zasłyszane” – tak swą działalność opisała w sieci.

Dziś wyszywa nie tylko Drożyńska. Na coraz popularniejszych kursach, w domach aktywistek, w czasie hafciarskich spotów, wyszywane są pochwy, feministyczne i równościowe teksty. Makatki, które ze swoimi hasłami jeszcze kilka dekad temu hołdowały patriarchatowi, stają się sztandarami wyzwolonych kobiet.

Doskonałą promocję haftowi i wyszywanym makatkom od lat robi Anna Zajdel. Sama zaczęła haftować 10 lat temu przekształcając hasła z tradycyjnych makatek na równościowe i współczesne. – Myślę, że tradycyjne hafciarki makatek, dziś już w większości nieżyjące, w swoje prace „wszywały” wiele cierpienia i niemocy, nadając im kwietne ornamenty i obrazując tradycyjne role kobiet w domu. Jest to oczywiście dziedzictwo kulturowe i nie ma co palić starych haseł, ale można i uważam, że wręcz należy, dawać im nowe formy – wyjaśnia. Tak powstały jej makatki z hasłami: „Dobra gospodyni klub spotkań z kuchni czyni”, „Gotuj gotuj kochanieńki, a ja zrobię rewolucję” albo „Gdzie mąż i żona gotuje, tam wszystkim równo smakuje”.

Jej ostatnie dzieło cały czas powstaje. Zajdel wyszywa imiona osób żyjących w związkach nieheteronormatywnych, jak mówi „na pohybel homofobii”. – Dowiedziałam się, że moja kuzynka nie zaprosi na ślub innego kuzyna, bo ten jest gejem. Kłótnia w rodzinie konserwatywnej nie miałaby sensu. Ale przecież mogę wyrazić sprzeciw wobec takiej decyzji i jednocześnie wsparcie dla osoby pokrzywdzonej – podkreśla. Na Facebooku zaapelowała do ludzi w związkach jednopłciowych o to, by przesyłali swoje imiona lub pseudonimy, bo chce je wyhaftować. Czeka na nie do końca marca. Na razie ponad 100 par zechciało dać się uwiecznić na wyszywance Zajdel, ale od inauguracji akcji minęło raptem kilka dni.

Makatka wywrotowa

Nad drzwiami wrocławskiego mieszkania Olgi Budzan wisi makatka z napisem „Prawo piersi zamiast prawa pięści”, a inne, poświęcone równie ważnym sprawom, pojawiają się ścianach na rotacyjnie. – Lubię haftować cytaty z Heideggera, najchętniej po niemiecku – mówi 36-letnia absolwentka etnologii, muzealniczka i członkini Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego.

Olga Budzan w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu przygotowuje właśnie wystawę pt. „Makatka wywrotowa”. Jej wernisaż zaplanowano na połowę maja. Mówi, że chce pokazać twórczość i artystów zajmujących się tą dziedziną sztuki od lat, i amatorów, którzy odkryli w sobie pasję do haftowania, jak Anna Zajdel. I to właśnie haftowania zaangażowanego.

Makatka noblowska

Muzealniczka przyznaje, że w sytuacji, gdy czas wolny jest luksusem, haftowanie jest ekstrawagancją. Tyle, że ekstrawagancją coraz modniejszą. Na zajęcia organizowane przez artystkę przychodzi średnio 30 osób, ale ostatnio chętnych do zapisu było dwa razy więcej. Kursy i warsztaty haftowania znaleźć można w całej Polsce. Na niektórych tylko udoskonala się technikę, a na innych dodatkowo wspiera społeczne akcje, feministyczne ruchy, propaguje wegańskie odezwy. O ile za te pierwsze najczęściej trzeba zapłacić (4-godzinne szkolenie kosztuje zazwyczaj ok. 200 złotych), te drugie – tak jak w przypadku zajęć u Olgi Budzan – najczęściej są darmowe.

Moda na haftowanie powróciła z kilku powodów. Joanna Sarnecka, antropolożka i animatorka kultury z Dukli na Podkarpaciu haftuje dlatego, by się dystansować, wyciszyć, to dla niej rodzaj działania medytacyjnego. Dwa lata temu wyszyła sobie makatkę z cytatem z Nietzschego „Jeśli się coś ma przewrócić, to trzeba to popchnąć”. – Można go interpretować na przykład tak, że jeśli coś wali się w życiu, i wiadomo że nic z tego nie będzie, trzeba odważnie się z tym rozprawić – mówi. Wyszyła wtedy akurat to hasło, bo idealnie oddawało moment, punkt zwrotny w którym się znalazła. Kolejny punkt zwrotny w życiu Joanny Sarneckiej pojawił się niedawno, wraz z odczytem mowy noblowskiej Olgi Tokarczuk. – „Coś jest ze światem nie tak”, to zdanie budzi mój niepokój, ale tez mobilizuje, bo jednak możemy coś dla świata zrobić. Spowodowało, że zaczęłam sobie zadawać pytania – opowiada. I sięgnęła po igłę, by cytat z Tokarczuk wyszyć na makatce, a tę ostatecznie powiesić nad łóżkiem. – Po makatce noblowskiej znów mam ochotę na wyszywanie – mówi. – Chyba wrócę do cytatów z filozofów – dodaje.

Dzieła Betty Q, performerki burleski i promotorki idei ciałopozytywności, która w Warszawie organizuje spoty hafciarskie, również zawisną we wrocławskim muzeum etnograficznym. – Burleska uchodzi za striptiz, który ma uprzedmiotawiać, a w rzeczywistości jest odwrotnie, upodmiotawia. Haft zwyczajowo jest zachowawczy i konserwatywny, a przecież tak naprawdę pokazuje to, co się chce wykrzyczeć. Organizuję wspólne haftowanie, bo to daje możliwość wspólnej medytacji, spotkania i to nie tylko w gronie kobiet, bo haftują też chłopaki. Poza tym bardzo modnie mieć swój haft na bluzie – mówi Betty Q. Najbliższe zajęcia z haftu w założonym przez Betty burleskowym klubie Madame Q odbędą się pod hasłem „Wstydu nie mam” i będą poświęcone „wyzwalaniu swoich słabości w hafcie”.

Źródło: Wprost