Bransoletki zamiast krat

Bransoletki zamiast krat

Dodano:   /  Zmieniono: 
photos.com 
Od 1 września więźniowie odbywający karę nie dłuższą niż rok pozbawienia wolności będą mogli odbywać karę w domu, zamieniając więzienne kraty na mocowane nad kostką bransoletki wyposażone w radiowy nadajnik. Dzięki nim, w ramach tzw. Systemu Dozoru Elektronicznego, skazani będą pod stałą opieką sądów i kuratorów sądowych. 18 sierpnia Ministerstwo Sprawiedliwości zaprezentowało wszystkie elementy systemu, w stworzonym na jego potrzeby Centrum Monitoringu.
Za przygotowanie, wdrożenie i obsługę Systemu Dozoru Elektronicznego odpowiedzialne jest wyłonione w drodze przetargu nieograniczonego konsorcjum, którego liderem jest spółka Comp Safe Suport. Pięcioletni kontrakt, jaki zawarło ze spółką Ministerstwo Sprawiedliwości opiewa na 225,7 milionów złotych. Pod względem wartości jest to jedna z największych umów na stworzenie systemu informatycznego dla instytucji publicznej w ostatnich latach. Gen. Paweł Nasiłowski, dyrektor generalny Służby Więziennej nadzorujący wdrożenie systemu zapewnia jednak, że poniesione koszty szybko zwrócą się resortowi.

System w praktyce

Jak w praktyce ma działać System Dozoru Elektronicznego? Osoba skazana za drobne przestępstwo (np. niepłacenie alimentów, przestępstwa skarbowe) na karę nie dłuższą niż rok pozbawienia wolności, będzie mogła zwrócić się do sądu z wnioskiem o odbycie kary poza zakładem karnym. Jeśli sędzia uzna, że więzień nie stwarza zagrożenia dla innych osób, a dalszy pobyt w więzieniu grozi demoralizacją skazanego, może orzec by przez maksymalnie 6 miesięcy odbywał on karę pozbawienia wolności w domu. W takim wypadku firma odpowiedzialna za obsługę systemu wyposaża więźnia w specjalną bransoletkę z nadajnikiem radiowym, a także instaluje w jego mieszkaniu urządzenie monitorujące, odbierające sygnał z nadajnika. Bransoletka mocowana jest na nodze skazanego tuż nad kostką w sposób uniemożliwiający jej ściągnięcie bez uszkodzenia nadajnika. Urządzenie monitorujące odbiera sygnał z nadajnika i za pośrednictwem sieci GSM przekazuje go do Centrum Monitoringu.

Skazany jest zobligowany przez sąd do tego, by przez co najmniej 12 godzin dziennie przebywał w domu, w zasięgu urządzenia monitorującego. Jeśli w tym czasie nie odbiera ono sygnału z nadajnika, odpowiednia informacja trafia do Centrum Monitoringu. Firma odpowiedzialna za obsługę systemu próbuje wówczas nawiązać kontakt ze skazanym, a jeśli jest to niemożliwe, wysyła do niego patrol interwencyjny. Jednocześnie przekazuje sędziemu informację o złamaniu przez skazanego zasad odbywania kary. Sąd może w takim wypadku zdecydować o powrocie skazanego do zakładu karnego.

GPS nie dla wszystkich

W większości przypadków System Dozoru Elektronicznego nie pozwala na dokładną lokalizację skazanego – jedyna informacja, jaką uzyskuje się za jego pośrednictwem dotyczy tego, czy skazany przebywa w domu, gdzie zainstalowane jest urządzenie monitorujące. W szczególnych przypadkach sąd może jednak zdecydować o wyposażeniu skazanego w nadajnik działający podobnie jak GPS, który pozwala na dokładną lokalizację noszącej go osoby. Takie rozwiązanie przewidziano dla tych skazanych, którzy są objęci zakazem zbliżania się do określonych miejsc (np. stadionów sportowych), lub osób. W tym drugim przypadku istnieje konieczność wyposażenia takiej osoby w analogiczny nadajnik. Dzięki temu osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie systemu wiedzą, czy skazany nie znajduje się w pobliżu osoby, do której nie powinien się zbliżać. Jeśli tak się stanie możliwe jest ostrzeżenie jej o potencjalnym zagrożeniu.


Skazani na bransoletki

Radosław Frydrych, przedstawiciel konsorcjum odpowiedzialnego za wdrożenie projektu przekonuje, że system jest absolutnie bezpieczny i nie ma możliwości, by skazany w jakiś sposób go „oszukał". Jeśli podjąłby on próbę odpięcia bransoletki z nadajnikiem, lub przecięcia jej paska – Centrum Monitoringu natychmiast odbiera sygnał o takim zdarzeniu i informuje o nim sąd. Frydrych przekonuje też, że nie ma również możliwości, by wyczerpała się bateria umieszczona w nadajniku, ponieważ jej żywotność przekracza okres sześciu miesięcy – a więc maksymalny czas, przez jaki skazany może odbywać karę w ramach systemu. 


Nie tylko pieniądze

Od 1 września System Dozoru Elektronicznego będzie w stanie objąć ok. 500 więźniów apelacji warszawskiej. Docelowo, do 2011 roku, w ramach systemu będzie mogło być jednorazowo zarejestrowanych ok. 7500 osób z całego kraju. W związku z tym, że w ramach systemu karę można odbywać maksymalnie przez 6 miesięcy, rocznie mogłoby nim być objętych co najmniej 15 tysięcy więźniów. Liczba ta może być jednak jeszcze większa ponieważ, jak podkreśla gen. Nasiłowski, niektórzy skazani mogą odbywać kary krótsze – np. dwu- czy trzymiesięczne. Te wyliczenia są ważne, ponieważ wyznaczają wymierne korzyści finansowe, jakie z projektu będzie czerpać Ministerstwo Sprawiedliwości. Dziś miesięczny pobyt w więzieniu jednej osoby kosztuje budżet państwa ponad 2 tysiące złotych. W momencie, gdy system osiągnie swoje pełne możliwości, za monitorowanie jednego skazanego trzeba będzie płacić firmie odpowiedzialnej za jego obsługę zaledwie ok. 560 złotych, przy czym część kosztów poniesie sam skazany. Samo wystąpienie do sądu z wnioskiem o objęcie Systemem Dozoru Elektronicznego będzie go kosztować 80 złotych. Jeśli sąd przychyli się do wniosku, skazany będzie musiał dodatkowo płacić 2 zł za każdy dzień odbywania kary poza więzieniem. Tak więc Skarb Państwa na każdym więźniu objętym systemem zaoszczędzi miesięcznie ponad 1,5 tysiąca złotych.


Jednak oprócz względów finansowych w całym projekcie ważna jest również kwestia zmniejszenia tłoku w polskich więzieniach. Dziś na odbycie kary pozbawienia wolności oczekuje grubo ponad 30 tysięcy osób, z których większość mogłaby zostać objęta Systemem Dozoru Elektronicznego. Należy do nich dodać ok. 8 tysięcy osób, które już przebywają w zakładach karnych, a które również mogłyby skorzystać z dobrodziejstwa nowych rozwiązań. Ważne jest również to, że osoby, które zostaną objęte Systemem Dozoru Elektronicznego nie zostaną zupełnie odizolowane od społeczeństwa – będą mogły podejmować pracę, opiekować się rodziną, kształcić się, etc. Dzięki temu z jednej strony nie będą one obciążać państwa kosztami swojego utrzymania, a z drugiej – łatwiej im będzie powrócić do normalnego życia po zakończeniu kary.

To dopiero początek

Gen. Nasiłowski nie wyklucza, że w przyszłości Systemem Dozoru Elektronicznego mogą być objęte również inne kategorie więźniów. Jeśli przyjęte rozwiązania sprawdzą się w praktyce, to system może zostać wykorzystany do monitorowania sprawców cięższych przestępstw – morderców, gwałcicieli czy pedofili, którzy opuszczą więzienia po odbyciu kary pozbawienia wolności. A o tym, że taki system się sprawdza, przekonują doświadczenia innych krajów – już w latach 70-tych wprowadzono go w USA, a w ostatnim dziesięcioleciu ubiegłego wieku zaczął funkcjonować m.in. w Niemczech, Belgii, Holandii, Francji, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Włoszech, Danii i Szwecji. W każdym z tych krajów przyniósł on wymierne efekty. Jak przekonuje gen. Nasiłowski, przy projektowaniu systemu Polska korzystała z doświadczeń wszystkich tych krajów.