Na co idą nasze podatki

Na co idą nasze podatki

Dodano:   /  Zmieniono: 
„Gdzie się podziały nasze podatki, gdzie się rozpłynął ten cały szmal”? – pytali bracia Golcowie w jednym ze swoich przebojów. Sprawa kiedyś wydawała się stosunkowo prosta: „cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co boskie”. Ale od dłuższego już czasu „po kasę walą cesarze coraz to nowi”. Ten trend nie jest specyficzny dla naszego kraju. Już w XIX wieku Adolf Wagner sformułował prawo rosnących wydatków państwa. A jak wydatki muszą rosnąć, to i podatki muszą rosnąć, bo państwo ma tylko tyle, ile zabierze podatnikom.
Niektóre państwa mają szyby naftowe, z których zyski szejkowie przeznaczają na utrzymanie nie tylko siebie i swoich licznych nałożnic, ale i obywateli. W Polsce nie mamy, niestety, szybów naftowych. Mamy natomiast szyby węglowe, ale do ich fedrowania muszą akurat dopłacać podatnicy. Muszą też płacić na utrzymanie rodzimych „szejków" i ich licznych „nałożnic", czyli różnych grup interesów, które biorą udział w wyborach, licząc na przychylność polityków w rozdawnictwie funduszy publicznych i uzyskanie jakichś przywilejów.

Najwięcej „odjeżdża" na świadczenia emerytalne i rentowe. Łącznie około 135 mld zł rocznie (prawie 120 mld zł w ZUS i ponad 15 mld zł w KRUS). Co prawda 65 proc. tej kwoty pochodzi ze składek ubezpieczeniowych, ale te tak zwane składki to przecież też podatki, tylko że celowe, pobierane nie na jakiś ogólny cel, ale konkretnie na wypłatę dzisiejszych emerytur. Rząd dopłaca do ZUS z naszych podatków (innych niż składki emerytalne) około 25 mld zł w postaci dotacji i około 15 mld zł w postaci tak zwanej refundacji składki, która trafiła do OFE. „Jak go zwał, tak go zwał", razem jest to bite 40 mld zł. Kolejne 15 mld zł rząd dopłaca do KRUS.

Emeryci to dla każdego polityka podstawowy „target". Chodzą głosować i łatwo ich przekupić. Dlatego premier obiecał coroczną waloryzację emerytur. Pierwszej, 6,5-procentowej podwyżki dokonano w marcu 2009 r. Emeryt z najniższym świadczeniem (ok. 636 zł) odebrał o 38 zł więcej. Realnie podwyżka z uwagi na inflację wyniesie jednak w skali roku tylko ok. 3 proc.


Prawie 12 mld zł (ponad 1,5 mld zł więcej niż w 2008 roku) rząd przeznaczył na pomoc socjalną: dożywianie dzieci i na wypłatę świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego. Pewnie żeby zachęcić panie do rodzenia dzieci facetom, którzy je potem zostawią.

Drudzy po emerytach w hierarchii ważności są urzędnicy. Tylko na wynagrodzenie w państwowych jednostkach budżetowych (z wyłączeniem żołnierzy i funkcjonariuszy) podatnicy łożą prawie 36 mld zł. Żołnierze i funkcjonariusze to następne 12 mld zł. Ich wszystkich trzeba gdzieś posadzić: w oświetlonym pomieszczeniu, ogrzewanym zimą i klimatyzowanym latem, w którym oczywiście postawić trzeba biurka, a na nich komputery z odpowiednim oprogramowaniem.


Ile kosztują podatnika wojsko, sędziowie i prokuratorzy, służba zdrowia i kolej, a ile rząd wydaje na siebie – o tym przeczytasz w poniedziałkowym wydaniu tygodnika „WPROST"