PR rządu: sprzedawanie ścibolenia

PR rządu: sprzedawanie ścibolenia

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Forum) 
Nadzwyczajna sprawność rządu Tuska w komunikowaniu się z wyborcami to jeden z największych mitów polskiej polityki. I jest to mit od początku do końca fałszywy. Trzeba było jednak kryzysu władzy, aby stało się to widoczne.
Rząd nic nie robi. Takie zdanie zawsze robi wrażenie, bo jest krótkie i dosadne. Krótka opinia niczym nocna zmora krąży po mediach, dyskusjach internetowych i w tysiącach prywatnych rozmów. Jeśli coś spędza sen z powiek Donaldowi Tuskowi, to pewnie te cztery słowa ułożone w niebezpieczny szyk.

– To nieprawda, że rząd PR-em stoi. To tylko Donald Tusk potrafi świetnie komunikować się z ludźmi – twierdzi Olgierd Annusewicz, politolog z UW i specjalista od budowania wizerunku. – Premier ma bardzo interesujący styl mówienia, skracający dystans wobec odbiorcy. Zwraca się per wy, usuwając barierę. Poza tym nie ma w nim śladu zaciekłości.

I dlatego, zdaniem Annusewicza, niemal każda sprawa, w którą angażuje się szef rządu, okazuje się sukcesem. I wylicza: telewizyjna debata ze stoczniowcami, opanowanie kryzysu wywołanego aferą hazardową, pierwsze dni po katastrofie smoleńskiej, niedawna kampania antydopalaczowa.

Tylko czy premier powinien być własnym rzecznikiem prasowym? Czasem musi, ale nie może być to normą. A jest.

– Sprawę OFE mógłbym pokazywać moim studentom jako przykład spartaczonej roboty – twierdzi Annusewicz. – Bo albo ma się rację i mówi się o tym stanowczym głosem, albo nie ma się racji, więc pozostaje tylko kręcenie i lawirowanie. Do dziś nie rozumiem, jak można było wyjść z tak kontrowersyjnym rozwiązaniem, a następnie tygodniami prezentować publicznie kłócących się ministrów.

Czy polityka "małych kroków" ("ścibolenia", jak nazwał to premier) przyniesie Donaldowi Tuskowi? Jakie błędy w komunikacji z obywatelami popełnia rząd? Dlaczego? Analiza w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.