Fogelman: w Polsce nie ma salonów, co najwyżej paru nuworyszy

Fogelman: w Polsce nie ma salonów, co najwyżej paru nuworyszy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lejb Fogelman, fot. Wprost 
- Istnieję w świecie jako Żyd. Jestem oczywiście jednocześnie ojcem, bratem, kuzynem, prawnikiem, ale dla mnie samego mój pobyt na tym świecie polega na byciu Żydem - przedstawia siebie w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” Lejb Fogelman. On też twierdzi, że Polska jest OK.
Fogelman  w rozmowie z Martą Strzelecką zauważa że "w Polsce nie ma żadnych salonów". - Dostrzegam może paru nuworyszy, ale to nie są żadne salony. Nie spotkałem nigdy na imprezach pełnych celebrytów żadnej Madame de Montespan. - ocenia. - Trzeba przeciwdziałać wyludnianiu się tego kraju w najgorszy sposób – wyjeżdżają najmłodsi, najbardziej energetyczni. Nie mogą emigrować najlepsi, a pozostali wybierać służenie w Kościele – giną w ten sposób fantastyczne geny. Przecież ten, który z polskiej wsi wyrusza do Dublina, musi mieć w sobie dużo siły. Trzeba dbać o mechanizmy, które będą zatrzymywać racjonalnych i odważnych Polaków i tę silną, romantyczną inteligencję - dodaje.

Zdaniem Fogelmana, "jednym z takich mechanizmów jest zachęcanie do wspierania polskiej elity", co jak zaznacza sam czyni. - Drugim, przypominanie o historii. Nie można redukować liczby godzin historii w programach szkolnych, bo to spowoduje, że Polacy zapomną, kim są, nie będą potrafili działać racjonalnie, czyli skutecznie – daje proste recepty. Pytany, czy nie jest już na to zapóźno twierdzi, że Polska jeszcze nie straciła swojej szansy. 
- Najważniejsze, że nie żyjemy jeszcze w państwie opiekuńczym, które po kryzysie najpewniej pozostawiłoby obywateli z poczuciem osierocenia, z zawiedzionymi nadziejami. Polska przechodzi teraz fantastyczną transformację, jest coraz lepiej, chociaż wielu próbuje wmówić, że dzieje się źle – podkreśla Fogelman.

Całą rozmowę Marty Strzeleckiej z Lejbem Fogelmanem można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika „Wprost".