Cannes 2014: Grace Kelly i nieruchoma twarz Nicole Kidman

Cannes 2014: Grace Kelly i nieruchoma twarz Nicole Kidman

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cannes 2014 r. - otwarcie. FOTON / newspix.pl Źródło:Newspix.pl
Canneński pokaz „Grace. Księżnej Monako” Oliviera Dahana był porażką, która zaczęła największy i najważniejszy festiwal kina na świecie.
Lubię moment, w którym pięć minut dzieli festiwal od otwarcia. Kiedy technicy przybijają czerwony dywan do pałacowych schodów, na wciąż pustawych ulicach fotoreporterzy rozkładają krzesła, a łowcy autografów wyglądają na zwykłych przechodniów. I wystarczy chwila, aby wszystko to zmieniło się w megasprawnie funkcjonującą wielką show-biznesową imprezę.

Splendor, blichtr i od razu mini-afera. Teoretycznie wszystko jest O.K.  Film otwarcia festiwalu to „Grace. Księżna Monako” Oliviera Dahana. Ponad sześć dekad wcześniej bohaterka tego biopiku, legendarna hollywoodzka gwiazda Grace Kelly, właśnie tu, na Lazurowym Wybrzeżu, poznała księcia i zaczęła nowe życie. Odtwórczyni głównej roli Nicole Kidman świetnie wygląda w białej sukni, na nocnej ceremonii otwarcia imprezy tańczy z prowadzącym galę Lambertem Wilsonem. Rodzina Grimaldich, dzieci Grace i księcia Rainiera, bojkotują galę otwarcia festiwalu, zarzucając filmowi nieścisłości historyczne i zbędny patos. – Nie mieli czego bojkotować, nikt ich nie zapraszał – odgryza się dyrektor artystyczny imprezy Thierry Fremaux.  

Tyle, że na niewiele się to wszystko zdało. „Grace…” jaka jest, każdy widzi. Nudna, pretensjonalna, kiczowata, tandetna i prymitywna. Wśród białych róż bohaterka wzdycha jak nastolatka i mizdrzy się do widzów. Krytyka utopiła film w błocie, Internet zalały rankingi najgorszych filmów Cannes, a recenzje stały się wyścigiem na złośliwości. „Jest pozbawiony życia niczym nerw policzkowy Nicole Kidman” – pisał autor Variety. Niezależny krytyk, Oliver Lyttelton drwił: „To jakby pijany Almodovar przerobił „Jak zostać królem” na przedpołudniową soap-operę”, a Peter Bradshaw z Guardiana twierdził, że obraz jest nawet gorszy niż „Diana” Olivera Hirschbiegela: „Mogę sobie nawet wyobrazić dziwny krótkometrażowy film science-fiction, w którym ktoś cofa się do prehistorii, zabija małego trilobite i wraca do teraźniejszości, w której nic się nie zmieniło poza tym, że teraz Naomi Watts gra Grace, a Nicole Kidman Dianę”.

Spór co jest gorsze „Diana” czy „Grace” pozostaje otwarty. Osobiście uważam, ze „Diana” uderza dno, na którym leży „Grace księżna Monako”.  Teraz zaś festiwal rusza naprawdę. Zaczyna się kolejką na film Mike’a Leigh „Mr Turner”, o ósmej rano. Cannes.