W wywiadzie dla włoskiego dziennika „La Repubblica” była premier Ukrainy powiedziała, że wojna w jej kraju to dopiero pierwszy krok Rosji. Jej zdaniem Putin „chce wrócić do starych granic” rosyjskiego imperium.
Tymoszenko oceniła, że „kraje NATO zostaną zmuszone do globalnej wojny, bo ten konflikt dotyczy całego Zachodu”. Jej zdaniem świadczy o tym ostatni ostrzał Lwowa (niedaleko granicy NATO i Unii Europejskiej), w którym zginęło siedem osób, a 11 zostało rannych. Według polityk atak był skierowany przeciwko „całemu światu”.
— To wiadomość, jaką Putin nam wysyła – mówiła o ostrzale Lwowa była premier Ukrainy. Tymoszenko nazwała rosyjskiego przywódcę „barbarzyńcą” i „faszystą”.
Wojna na Ukrainie. Czy Putin pójdzie dalej?
O tym, że wojna wywołana przez Rosję może rozszerzyć się na inne kraje mówił też w programie „Gość Wydarzeń” ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca.
Deszczyca zaznaczył, że brak konsekwencji we wprowadzaniu sankcji takich oraz dalszy import gazu z Rosji może skończyć się źle nie tylko dla Ukrainy. – Możemy się nie doczekać. Rosjanie mogą już wtedy wkroczyć na terytorium innych państw, być może Polski – powiedział.
Gen. Waldemar Skrzypczak, który analizował dla „Wprost” politykę państw zachodnich wobec Rosji, uważa groźbę rozszerzenia wojny na Ukrainie za mało realną.
„Wielu ekspertów wieszczy, że kolejnym celem Putina będzie Polska. Czy wtedy też Paryż i Berlin będą chciały decydować za nas o naszej przyszłości. O naszej suwerenności? Osobiście oczywiście nie wierzę, że Putin w swoim szaleństwie targnie się na Polskę, pomny historycznych klęsk Rosji. Ale przytaczam tu przykład Ukrainy jako memento mori dla tych, którzy wierzą w zapewnienia politycznych hipokrytów” – pisze.
Czytaj też:
Francja chce rezygnacji z rosyjskiej ropy. Apel do „europejskich partnerów”