Do gwałtu doszło 2 października w małym miasteczku Visby na Gotlandii. Około 30-letnia kobieta zgłosiła się na policję przekonując, że została zgwałcona – podaje szwedzki tabloid Aftonbladed. Poszkodowana twierdziła, że po wspólnej kolacji wracała ze znajomym taksówką. W pewnym momencie poczuła, że musi pójść do toalety. Mężczyzna zaproponował jej, by udali się do jego mieszkania.
– Nie obawiała się, że cokolwiek złego może się stać. Jej towarzysz przejął kontrolę nad sytuacją. W toalecie, wraz z kilkoma innymi mężczyznami, zaatakował towarzyszącą mu kobietę – relacjonował Staffan Fredriksson, adwokat poszkodowanej. – Moja klientka nie wiedziała, skąd oni się wzięli. Cały koszmar trwał godzinami. Ta sytuacja ją tak przeraziła, że nie była w stanie zdobyć się na opór fizyczny, broniła się jedynie mówiąc "nie" – dodał.
Kobieta przez kilka godzin była uwięziona w miejscu, do którego zabrał ją napastnik. W końcu udało jej się wyswobodzić, choć było to trudne, gdyż jest sparaliżowana i porusza się na wózku. W związku z napaścią aresztowanych zostało sześciu mężczyzn po 20-tce, jednak po kilku dniach wyszli z aresztu. Policja nadal prowadzi śledztwo w tej sprawie. Dziennik Expressen podał, że wszyscy z nich byli uchodźcami, a do gwałtu miało dojść w budynku ośrodka dla azylantów. Szwedzka policja nie chce podać informacji na temat pochodzenia sprawców. W sieci publikowane są jednak materiały przedstawiające rzekomych sprawców, a w mieście doszło do kilku protestów. Musiała interweniować policja.