25-latek spod Warszawy usłyszał zarzut zamordowania rodziców. Nie przyznaje się do winy

25-latek spod Warszawy usłyszał zarzut zamordowania rodziców. Nie przyznaje się do winy

Radiowóz policji na ulicy, przy której doszło do zbrodni
Radiowóz policji na ulicy, przy której doszło do zbrodni Źródło: X-news
Według ustaleń reportera śledczego RMF FM 25-latek oskarżony o podwójne zabójstwo odmówił składania wyjaśnień. Dziennikarze podkreśla, że mężczyzna „nie okazywał żadnej skruchy”.

25-latkowi z warszawskiej Falenicy postawiono zarzut zabójstwa własnych rodziców. Grozi mu za to dożywocie. Do strasznego mordu doszło 17 października w południowej części dzielnicy Wawer. Sąsiedzi relacjonowali, że w pewnym momencie usłyszeli dobiegający z domu przeraźliwy krzyk i natychmiast wezwali policję. Funkcjonariusze zastali na miejscu makabryczny widok. Mnóstwo krwi i dwoje ludzi umierających od wielu ran kłutych, zadanych nożem. W chwili tragedii w domu przebywały jeszcze dwie osoby – siostra i brat podejrzanego. Obecnie znajdują się pod opieką policyjnego psychologa.

Ofiary nożownika to małżeństwo w wieku około 50 lat. Zostali zabici we własnym domu. Z informacji portalu TVP.Info wynika, że ofiarom – Monice B. oraz Krzysztofowi B. zadano liczne rany kłute nożem. W związku ze sprawą policja zatrzymała 25-letniego syna pary. Podczas zatrzymania 25-latek miał się zachowywać spokojnie i wykonywać wszystkie polecenia funkcjonariuszy. – Wszystkie czynności wykonywane przez policję są pod nadzorem prokuratora. W tym przypadku istotne będą czynności wykonane m.in z zatrzymanym mężczyzną, konieczne będą też oględziny miejsca zdarzenia i zwłok – informował Sylwester Marczak ze stołecznej policji.

Przez kilka godzin na miejscu zbrodni pracował policyjny technik, śledczy oraz prokurator, przeprowadzono również sekcję zwłok. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że podejrzany o zabójstwo 25-latek nie był pod wpływem alkoholu ani narkotyków, nie był również wcześniej notowany przez policję. Śledczy nie znają motywu sprawcy. – Czasem jeden mały bodziec, niewspółmierny do sytuacji, może spowodować takie zachowanie – tłumaczył psycholog śledczy dr Bogdan Lach. Zdaniem adwokata Wojciecha Cieślaka, funkcjonariuszom bardzo trudno będzie znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego doszło do tragedii.

Źródło: X-news