Lekcja dla Lectera

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ramush Haradinaj, były premier Kosowa, którego proces właśnie się rozpoczął w Hadze, jest nie tylko najwyższym rangą, ale i jednym z zaledwie kilku Albańczyków oskarżonych o zbrodnie wojenne. To, że nie ma ich więcej, nie świadczy bynajmniej o niewinności Albańczyków, lecz raczej o ślepocie światowej sprawiedliwości, która to właśnie im wbrew faktom i logice przypisała rolę ofiar wojny.
Wojna w Kosowie i o Kosowo to wzorcowy przykład połączenia skrajnej ignorancji i manipulacji medialnej. Od samego początku wybuchu konfliktu w 1998 r. – który nota bene dopiero teraz w mediach został nazwany powstaniem antyserbskim! – sytuacja była jasna: Albańczycy jak jeden mąż są czyści jak łza i niewinnie, bezbronnie cierpią prześladowania tych okrutnych, morderczych Serbów, którzy nie wiadomo czego szukają w Kosowie. Trzeba przyznać, że obie strony z ochotą zagrały swoje role. Albańskie kobiety omotane chustami na widok kamer telewizyjnych szlochały, rzucały się do kolan wybawcom z Zachodu i wyliczały jak to Serbowie gwałcili, mordowali, serca bezbronnym albańskim cywilom żywcem wyrywali i zjadali. Serbowie natomiast, zgodnie ze swoją mentalnością, zamiast przedstawiać swoje racje na widok ekip telewizyjnych odwracali się na pięcie, pokazując ewentualnie środkowy palec ręki. Byłam świadkiem takich sytuacji i do dziś też pamiętam, jak jeden ze znanych polskich dziennikarzy płacił albańskim watażkom, by strzelali za jego plecami, podczas gdy on ze zgrozą opowiadał o tym, jak w tej sekundzie Serbowie atakują albańską wioskę.

Trzeba było ośmiu lat, żeby świat zaczął zmieniać optykę. Oczywiście, że Serbowie nie są bez winy, ale Albańczycy mają nie mniej krwi na rękach. Od czasu nalotów NATO na Jugosławię, z Kosowa uciekło ponad 200 tys. Serbów i Romów. Albańczycy puścili z dymem 150 cerkwi i klasztorów, nierzadko pereł architektury średniowiecznej. Liczby zamordowanych Serbów nikt nie jest w stanie nawet oszacować. Kosowo w tym czasie stało się królestwem mafii, prostytucji i przemytu narkotyków, słowem europejskim Medelin. Dlatego fakt, że na liście poszukiwanych przez haski trybunał jest zaledwie kilku albańskich watażków, podważa wiarygodność trybunału.

Haradinaj to autentyczny symbol Kosowa. Były wykidajło i ochroniarz, który jeszcze będąc na emigracji m.in. w Szwajcarii zaczął działać w mafii. Po powrocie do Kosowa zorganizował bojówki paramilitarne. Radzę poczytać chociażby jego akt oskarżenia; barbarzyństwa i sadyzmu mógłby się od niego uczyć Hannibal Lecter. Jako symbol oporu antyserbskiego stał się bohaterem w Kosowie i premierem prowincji.

Proces Haradimaja powinien stać się początkiem zmiany percepcji. Jeden z amerykańskich wojskowych powiedział mi niedawno, że nie żałuje decyzji o interwencji NATO w Jugosławii. Teraz jednak widzi, że NATO zaatakowało nie tą stronę, którą powinno.