O połowie Marka Pietrzaka, wędkarza z podwarszawskiego miasta Zielonka w powiecie wołomińskim poinformował portal Wiadomości Wędkarskie. Co prawda nie jest to rekord Polski, gdyż ten wynosi 130 cm i jest najstarszym polskim rekordem, niepobitym od 1970 roku, ale jak podkreśla wydawane przez PZW pismo „bez wątpienia dla każdego łowcy jest to powód do dumy”.
Jak wskazuje Marek Pietrzak, wędkowanie jest dla niego pasją, ale i relaksem. „Łowię ryby wszelkimi metodami, oprócz muchy. Wszystkie złowione przez siebie ryby wypuszczam z powrotem do wody. Złowiłem wiele pięknych ryb, szczególnie dumny jestem ze złowionego w Szwecji blisko metrowego sandacza, który ważył ponad 12 kg” – wskazuje.
Wielki szczupak złowiony w Zielonce. „Zacięta walka trwała 20 minut”
Jednak zwykle wędkarz łowi w łowisku położonym w swojej miejscowości, czyli w Zielonce w stawach po kopalni gliny, tzw. Gliniankach. I to tam trafił się rekordowy dla pana Marka okaz.
„We wtorek, 4 czerwca, w godzinach popołudniowych kolejny raz wybrałem się nad zielonkowskie Glinianki z zamiarem złowienia na żywca jakiegoś drapieżnika. Interesują mnie głównie duże ryby, dlatego jako przynęty użyłem blisko 20-centymetrowej płoci. Mój zestaw to mocny teleskop o długości 6 m i c. w. do 150 g oraz kołowrotek w rozmiarze 4000, na który miałem nawiniętą plecionkę 0,16 mm” – poinformował wędkarz.
Po kilkunastu minutach zauważyłem, że spławik zniknął z powierzchni wody.
„Napiąłem plecionkę na sztywno i zaciąłem. Serce zaczęło mocno walić. Już od pierwszej chwili, gdy tylko poczułem na wędzisku ogromny ciężar, miałem przeczucie, że będzie to ryba mierząca grubo ponad metr” – opisuje wędkarz. „Zacięta walka trwała 20 minut, podczas tego holu szczupak wykonał dwie widowiskowe świece nad wodą. Z czasem jednak ogromny drapieżnik zaczął tracić siły i już za pierwszą próbą podjąłem go szczęśliwie podbierakiem” – opisuje.
Po zmierzeniu okazało się, że szczupak mierzył 109 cm, co stanowi osobisty rekord wędkarza. Po krótkiej sesji zdjęciowej pan Marek wypuścił swoją zdobycz do wody.
„Kto wie, może ten złowiony przeze mnie szczupak to ryba, o której miejscowi wędkarze opowiadali, że atakował pływające kaczki? A może w Gliniance pływa inny, jeszcze większy drapieżnik?” – zastanawia się pan Marek.
Czytaj też:
Tragedia na Wiśle. Wędkarza nie udało się uratowaćCzytaj też:
Tragedia na grzybobraniu. Mężczyzna został zaatakowany przez niedźwiedzia