Co po F-16?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pomstujący na wybór samolotu F-16 od pewnego czasu mają nowy argument. Upada mit supernowoczesnego samolotu, który miał nam zostać „udostępniony” w ciągu kolejnej dekady. F-35, który zapewniłby w przyszłości obronę przed przestarzałym lotnictwem rosyjskim okazuje się maszyną trapioną licznymi usterkami, a przede wszystkim absurdalnie drogą.
Program F-35, czyli tzw.  Joint Strike Fighter (JSF), miał być ziszczeniem marzeń świata zachodniego. Technologia stealth, opcja pionowego startu, niesamowita zwrotność, doskonały radar i uzbrojenie miały zapewnić przewagę nad niemal każdym potencjalnym agresorem. Atutem miała być też cena,  znacznie niższa niż szalenie drogiego, niezwyciężonego i produkowanego wyłącznie na potrzeby USA myśliwca F-22. Mówiąc w dużym uproszczeniu dążono do sytuacji, w której Amerykanie będą posiadali przewagę techniczną nad każdym, a ich sojusznicy nad każdym spoza kręgu przyjaciół (i klientów) USA.

[[mm_1]]

Sytuacja okazała się znacznie bardziej skomplikowana. Cenę pojedynczego F-35 szacuje się dzisiaj na 200 milionów dolarów za sztukę, podczas gdy według najnowszych wiadomości F-22 kosztuje już „tylko" 145 milionów. Ten ostatni nie dość, że przeszedł choroby wieku dziecięcego to jeszcze uważa się go za dziesięciokrotnie skuteczniejszego od JSF. W tej sytuacji trudno się dziwić, że od pochłaniającego miliardy programu F-35 odsuwają się kolejni klienci. Nieekonomiczna i nienadzwyczajna maszyna ma w swojej klasie sporą konkurencję. Tradycyjni klienci na sprzęt amerykański ( np. Izrael czy Grecja) kontynuują zakupy najnowszych wersji F-16. Niezdecydowani (jak choćby Holandia), z coraz większym przekonaniem patrzą na konstrukcje europejskie.


W tym wszystkim najbardziej zastanawiające jest, jakie będą kolejne polskie zakupy samolotów wielozadaniowych. Na F-35 z pewnością nas nie stać, F-22 też odpada i to nie tylko z powodów finansowych.  Pozostaje trwanie przy F-16 (czytaj kupno kolejnych), albo stopniowe przerzucanie się na maszynę europejską. Ostatnia możliwość to schowanie głowy w piasek i nie podejmowanie nowych zakupów przez kolejnych 10-15 lat...