W Polsce trener, w Luksemburgu - gwiazda ligi

W Polsce trener, w Luksemburgu - gwiazda ligi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Łącznie funkcji przez doświadczonych tenisistów stołowych to niemalże codzienność. 39-letni Grzegorz Adamiak na co dzień jest trenerem grającego w Superlidze ZKS Drzonków, a w weekendy występuje w ekstraklasie... Luksemburga.

- W sezonie 2007/08 grałem w najsłabszym zespole niemieckiej drugiej ligi TV Leiselheim. Tylko jeden mecz zremisowaliśmy, a resztę przegraliśmy. Nie było mowy o przedłużenie kontraktu, ale wielokrotny reprezentant Polski Lucjan Błaszczyk pomógł mi przy transferze do Luksemburga. W ten sposób znalazłem się w bardzo egzotycznym towarzystwie - przyznał Adamiak grający obecnie w zespole Fiels-Iernzen. Razem z Błaszczykiem w Zugbruecke Grenzau trenował syn prezesa klubu Fiels-Iernzen Fabian Simon. - Jego ojciec prowadzi firmę zajmującą się produkcją odżywek dla sportowców. W dwa lata awansowaliśmy z trzeciej do pierwszej ligi. Taki był cel - właściciel chciał aby Fabian występował w najwyższej klasie. W Niemczech grał w 2. Bundeslidze - dodał polski pingpongista.

Adamiak nie ukrywa, że jest na sportowej emeryturze, a weekendowe podróże do Luksemburga to możliwość podreperowania domowego budżetu. - Samochodem, samolotem i autobusem - tak wyglądają może dziewięcio-, a czasem dziesięciogodzinne wyjazdy na mecze Fiels-Iernzen. Ale jest to opłacalne, w innym razie nie ruszałbym się z Drzonkowa, gdzie mieszkam z żoną i dwuletnią córką - przyznał. Poprzedni sezon Polak zakończył z bilansem gier 45-0, a w obecnych rozgrywkach dziewięć meczów wygrał, a jeden przegrał. - Walczymy o tytuł mistrza kraju. Poziom rywali jest zróżnicowany, od takich, którzy są amatorami po graczy dość niezłych, potrafiących sprawić sporo problemów - stwierdził tenisista stołowy, który wspólnie z obecnym szkoleniowcem Bogorii Grodzisk Mazowiecki Tomaszem Redzimskim zdobył brązowy medal mistrzostw Polski 2004 w grze podwójnej.

Adamiak grał nie tylko w Niemczech i Luksemburgu, ale również w słonecznej Hiszpanii. - Spędziłem tam trzy sezony - w Kartagenie, Priego de Cortoba i Ceucie. Wyjątkowo ciekawym jest Ceuta, położona na afrykańskim cyplu tworzącym Cieśninę Gibraltarską. Na co dzień trenowałem w Granadzie, a na mecze podróżowałem promem. Co prawda jest tam lotnisko, ale tylko dla śmigłowców. Właśnie helikopterami ostatnio na mecz Pucharu Hiszpanii dostali się tam piłkarze słynnej Barcelony - wspomniał.

PAP, arb